Po podpisaniu przez Toruń nowej, 3-letniej umowy na organizację Grand Prix sytuacja wygląda tak, że Toruń ma kontrakt do 2020, Gorzów do 2018, a Warszawa do 2017 roku. Dwa ostatnie miasta starają się o przedłużenie umowy. Andrzej Witkowski, prezes PZM, liczy na to, że coś uda mu się ugrać przy okazji inauguracji GP w Krsko. Tam ma rozmawiać z Torbenem Olsenem z BSI.
Kontrakt Torunia nie przekreśla jednak szans Wrocławia na powrót na mapę cyklu. Działacze Betardu Sparty wciąż rozmawiają z BSI. Angielska strona, choć dogadała się z Toruniem, wciąż jest zainteresowana opcją wrocławską. Z prostego powodu. Nowej umowy na Warszawę i Gorzów wciąż nie ma, więc jakąś opcję trzeba mieć w zapasie.
We wrocławskim klubie nie chcą mówić o szansach na podpisanie kontraktu na Grand Prix. Przyznają jedynie, że łatwo nie będzie, bo nie mogą liczyć, podobnie jak to miejsce w Toruniu czy Gorzowie, na to, że miasto wyłoży 2 miliony złotych na zakup licencji. Cena musi być zatem taka, żeby na organizacji coś można było ugrać. Działacze Betardu Sparty zapewniają też, że na pewno też nie wpiszą się w scenariusz, w którym Stadion Olimpijski we Wrocławiu miałby być czwartym przystankiem Grand Prix w Polsce.
ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski wraca na tor!
Jest w centrum, ma lotnisko, dach i dużą widownię.