Czy Adrian Miedziński zakończy karierę w Toruniu? Limit jest mocno na wyczerpaniu

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Adrian Miedziński

Adrian Miedziński to ostatni doświadczony polski żużlowiec, który od początku kariery startuje w jednym klubie. W tym roku odjedzie w jego barwach 16 sezon, ale limit jest na wyczerpaniu.

O karierze Adriana Miedzińskiego nie można powiedzieć, że była słaba i pozbawiona sukcesów. Mówimy przecież o kimś, kto był dwukrotnie drużynowym mistrzem świata (2009 i 2010) czy o zwycięzcy turnieju Grand Prix z 2013 roku (jechał wtedy z dziką kartą). Wychowanek Apatora ma również sukcesy na krajowym podwórku. Z macierzystym klubem zdobył wiele medali, w tym ten najcenniejszy w 2008 roku.

W Toruniu nikt nie ma jednak wątpliwości, że Miedziński mógł w żużlu osiągnąć znacznie więcej. Zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Wystarczy powiedzieć, że przez całą karierę nigdy nie został stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. A talent i umiejętności pozwalały mu myśleć nawet o medalach, które w przeszłości zdobywali Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak czy Tomasz Gollob, choć do tego ostatniego to akurat sporo mu brakowało.

- W Adrianie jest coś, co mnie denerwuje - przyznaje menedżer toruńskiego klubu Jacek Gajewski. - Trudno mi zrozumieć, że człowiek z takim potencjałem marnuje swoje szanse przez różne zachowania, podejście do wielu tematów i całego otoczenia. Czasami zajmuje się rzeczami, które są mało istotne. Pod względem psychologicznym łatwo jest go sprowokować i wyprowadzić z równowagi.

Miedziński z Torunia nigdy nie odszedł, choć okazji nie brakowało. Zawsze zwyciężał sentyment i brak skłonności do ryzyka. Na miejscu zawodnik miał idealnie ułożone tematy sponsorskie. Zaplecze, które zbudował sobie przez tyle lat startów w jednym klubie, było naprawdę solidne i trudno byłoby liczyć na większe wsparcie lokalnego biznesu w innym miejscu. - A być może zmiana i nowe bodźce były mu właśnie potrzebne. Uważam, że to mogło przyczynić się do jego rozwoju - twierdzi Gajewski, który zna to z własnego doświadczenia.

ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski wraca na tor!

On też jest wierny Toruniowi, ale w pewnym momencie zdecydował się na zmianę otoczenia. Podjął pracę w Częstochowie i sporo na tym zyskał. Był w nowym miejscu i mocno poszerzył swoje horyzonty. Potrafił spojrzeć na żużel od innej strony. Miedziński na taki krok nie zdecydował się nigdy. Za wierność należy mu się pewnie szacunek, ale ludzie, którzy znają go dobrze, są przekonani, że zmiana w pewnym momencie była wręcz pożądana.

Przed sezonem 2017 Miedziński kolejny raz przedłużył kontrakt w Toruniu, ale trudno powiedzieć, że był to efekt znakomitej jazdy w poprzednim sezonie. Zwyciężyło przywiązanie i wiara w to, że zawodnik może jechać lepiej. - Chciałbym jednak, żeby Adrian przedłużał kontrakty, bo jedzie świetnie w całym sezonie, a nie tylko w pojedynczych meczach - tłumaczy Gajewski.

Przed sezonem 2016 wydawało się, że może przeżyć drugą młodość. Świetnie przepracował zimę. W sparingach i turniejach towarzyskich jeździł jak za najlepszych lat. W Toruniu pamietają zwłaszcza zawody dla Darcy`ego Warda, w których wychowanek Apatora fruwał po Motoarenie. - Twierdziłem, że wtedy jest na właściwej drodze, ale w pewnym momencie cała konstrukcja się rozsypała. Coś się zacięło i nikt nie wiedział dlaczego - wspomina Gajewski.

Get Well Toruń dał wychowankowi kolejną szansę, ale wziął też już pewną poprawkę. Zaufanie do Miedzińskiego jest ograniczone. Z tego powodu wicemistrz Polski na nowy sezon zakontraktował o jednego Polaka więcej. To ma zmobilizować zawodnika do lepszej jazdy i pozwolić mu na zakończenie kariery w Toruniu. Get Well nie zamierza przedłużać umowy kolejny raz tylko dlatego, że Adrian "jest stąd". - On doskonale wie, że limit jest mocno na wyczerpaniu - przekonuje Gajewski.

Działacze mimo wszystko wierzą, że Miedziński się odbuduje i będzie startować w ich klubie jeszcze wiele lat. Nie mają również wątpliwości, że za wierność należy go docenić. Niezależnie od tego, jak potoczy się jego dalsza kariera, na Motoarenie powinien mieć pożegnanie w mistrzowskim stylu.

Źródło artykułu: