Tak mocnego cyklu Grand Prix jeszcze nie było. Ponad połowa z apetytem na medal

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Grand Prix i Greg Hancock na czele
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Grand Prix i Greg Hancock na czele

Wojciech Dankiewicz zaryzykował tezę, że możemy być świadkami najciekawszego sezonu w historii cyklu Grand Prix. - Spodziewam się ogromnego ścisku w czołówce. Więcej niż połowa uczestników celuje w medale - zauważa.

W tym artykule dowiesz się o:

To jak wyrównany może być cykl Speedway Grand Prix pokazał już poprzedni sezon. Mistrzem świata został Greg Hancock, ale jego przewaga nad piątym w stawce Jasonem Doylem, który stracił finisz sezonu z powodu kontuzji, wyniosła tylko szesnaście punktów. O tym, kto stanie ostatecznie na podium, decydowały natomiast ostatnie biegi turnieju w Melbourne.

Zdaniem żużlowego menedżera, Wojciecha Dankiewicza, w tym sezonie ścisk w czołówce będzie jeszcze większy. Duża w tym zasługa dzikich kart, które trafiły do mocnych zawodników, takich jak Nicki Pedersen i Emil Sajfutdinow. Dodatkowo, poprzez GP Challenge, do elity awansował Patryk Dudek.

- Pamiętamy, że w przeszłości do cyklu Grand Prix dostawało się wielu zawodników z przypadku, którzy odstawali od tej czołówki i dobrego wyniku nie robili. Przykładem był choćby Chris Harris. W tegorocznej stawce trudno wskazać natomiast choć jednego żużlowca, który miałby znacząco odstawać od reszty. Organizatorzy przyznali dzikie karty naprawdę mocnym zawodnikom, dodatkowo podnosząc jakość sportową tego cyklu. Przecież Emil Sajfutdinow, który wraca do Grand Prix, z miejsca wymieniany jest w gronie faworytów do tytułu - stwierdza Wojciech Dankiewicz.

Zdaniem naszego eksperta, rywalizacja o mistrzostwo świata może być jeszcze bardziej zacięta niż w poprzednim sezonie. - Kiedyś o medale biło się czterech, pięciu zawodników i były lata, gdy mieliśmy do czynienia z marazmem. Zwłaszcza poprzedni rok pokazał, że to już przeszłość. Teraz do rywalizacji o podium wkroczyli nowi, młodzi zawodnicy, a ścisk w czołówce jest ogromny. Gdy dołączą Sajfutdinow i Dudek, a odbuduje się Pedersen, może być jeszcze ciekawiej - zauważa.

Wojciech Dankiewicz nie pokusi się o wskazanie tego, kto stanie w nadchodzącym sezonie na podium. Wybór, jak tłumaczy, jest zbyt duży. - Myślę, że więcej niż połowa stałych uczestników tego cyklu może celowa w medal. Wybór nazwisk jest ogromny i nie chciałbym przed startem nikogo wyróżniać, a innym odbierać szanse. Wiele zależy nie tylko od umiejętności, ale też odrobiny szczęścia. Pamiętamy przecież, co spotkało Jasona Doyle'a. Gdyby nie pechowy uraz, dziś byłby pewnie mistrzem świata. Tymczasem został bez medalu. Teraz będzie podwójnie zmotywowany - kwituje Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru

Źródło artykułu: