Powrót do Tarnowa Jakuba Jamroga bardzo ucieszył miejscowych kibiców i był pewnym otarciem łez po odejściu Janusza Kołodzieja. Z takiego obrotu spraw satysfakcji nie kryje również sam zainteresowany, który raz jeszcze podkreśla, jak ważna jest dla niego zmiana klubu. - Wstaję sobie rano, idę do kościółka, jem obiadek. Na stadion przyjeżdżam samochodem osobowym, bo mam od siebie z domu pięć kilometrów, a mój mechanik przyjeżdża busem z warsztatu. To jest coś pięknego, wielki luz i brak zmęczenia podróżą. Jeżdżąc w Łodzi spałem w hotelach, ale to nie jest to samo. Tutaj są moi znajomi, rodzina na trybunach, co mnie bardzo motywuje. Cieszę się, że jestem w Tarnowie z powrotem.
Oczekiwania związane z Jamrogiem są w tym roku bardzo duże. Działacze i trenerzy widzą w nim jednego z liderów drużyny. Trzeba jednak przyznać, że pierwszym występem w treningu punktowanym w Zielonej Górze swoją postawą zasiał ziarnko niepewności. W tamtych zawodach prezentował się słabo, przegrywając nawet z miejscowymi juniorami. - Zielona Góra to był wypadek przy pracy - tłumaczy. - Tamtejszy tor, podobnie zresztą jak toruński, wybitnie mi nie leży. Oba są bardzo specyficzne. Łatwe do jazdy, ale zarazem trudne do ścigania dla mnie. Będę miał za niedługo okazję ponownie tam jechać, dlatego postaram się wyciągnąć wnioski. Dodam jeszcze, że wcale po tamtych zawodach nie byłem załamany. Wsiadłem do busa i wiedziałem, że ze mną jest wszystko dobrze i to był tylko jednorazowy wyskok - zapewnia.
Zupełnie innego zawodnika kibice mogli podziwiać już tydzień później. W starciu Grupy Azoty Unii Tarnów z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa Jamróg wyglądał bardzo dobrze i jako jedyny znalazł sposób na pokonanie zawsze szybkiego w Tarnowie Leona Madsena. Z dobrej strony pokazał się też kilka dni wcześniej, kiedy na torze w Lublinie wywalczył awans do finału Złotego Kasku. - Już po pierwszych treningach w Żarnowicy wiedziałem, że będzie dobrze. Czułem w sobie tę moc, która powinna być. Pieczołowicie przepracowałem okres przygotowawczy oraz mocno zainwestowałem w sprzęt, dzięki wsparciu Grupy Azoty i lokalnych sponsorów. To wszystko teraz procentuje. A wracając do pojedynku z Włókniarzem, to myślę, że wynik nie jest zły. Mierzyliśmy się z drużyną ekstraligową, dlatego fajnie było się z nimi spotkać i sprawdzić pewne ustawienia. Trenujemy teraz dalej i szukamy najlepszych silników, aby dobrze wejść w sezon ligowy w starciu z Polonią Bydgoszcz - zakończył z optymizmem.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód