Udana reaktywacja Skorpionów - relacja ze spotkania Naturalna Medycyna PSŻ Poznań - Kolejarz Rawicz

Lublinie, co do Krosna nie znam ich toru bo nie byłem a w Rawiczu jeśli drugi łuk będzie zrobiony jak za Żyto, też może być różnie. Generalnie stawiam na to że PSŻ będzie drużyną własnego toru, a mam przekonanie graniczące z pewnością że z Gniezna i Opola wywiezienie 30pkt będzie sukcesem!

stanęli na wysokości zadania i – tak jak w przypadku zawodników – odnieśli sukces ? Niestety nie do końca można się z tym zgodzić bo problem wystąpił dziś w miejscu w którym się tego nie spodziewałem. Ale o tym w dalszej części komentarza. Najpierw oczywiście gratulacje dla naszego zespołu za zwycięstwo chociaż – co tu dużo ukrywać - lekko nie było. Kolejarz dzięki wsparciu m in. „gościa” z Zielonej Góry (który uratował Rawiczan przed większą porażką) trochę napsuł krwi naszym Skorpionom. Ale do rzeczy. Fenomenalna postawa Borodulina, Borowicza i Jakobsena w znacznym stopniu przyczyniła się do dzisiejszego triumfu. Do tego pierwszego i drugiego nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Jeśli chodzi o Mateusza to potwierdziło się to co pisałem wcześniej, że w sparingach nie jedzie na 100% (a co za tym idzie jego wyniki nie są adekwatne) i się oszczędza a w meczu ligowym może odpalić. I tak też się dzisiaj stało. Odnośnie Fryderyka to gdyby nie upadek na ostanim łuku to do swojego dorobku dorzuciłby co najmniej 2 pkt więcej. Widać było, że jest piekielnie szybki a sprzęt spisuje się bez zarzutu. Dodając do tego jego waleczność na torze to ciekawie zapowiadają się mecze z zawodnikami z drużyn mocniejszych niż Rawicz. Pewnym zaskoczeniem może być nieco słabsza dyspozycja naszego kapitana Pytela. Żadnego wygranego biegu przez niego daje dużo do myślenia. Kiedyś pamiętam, że brylował w startach i rozegraniach pierwszego łuku i starty w dużym stopniu wygrywał a dziś różnie z tym bywało. Ale nie można również zapomnieć o fantastycznej akcji w jednym z biegów w którym na ostatnim łuku wyprzedził rywala. No i ta taśma w biegach nominowanych, trochę szkoda bo mógłby dorzucić jeszcze jakiś punkt. Jak na kapitana to przydało by się parę punktów więcej tym bardziej z najsłabszą drużyną II ligi. Możliwe, że Daniel nie mógł „dogadać się” ze sprzętem i stąd jego nie najlepszy wynik. Jeśli chodzi o Marcela to dzisiejszym występem pokazał, że w pełni zasługuje na podstawowy skład. Gdyby nie defekt, który miał w jednym z biegów na prowadzeniu to jego zdobycz punktowa była by jeszcze większa. Przed meczem bałem się, że może się „spalić” występując przeciwko swojemu klubowi, ale Marcel pokazał doskonale, że potrafi sobie z tym poradzić. Co do Przemka to efektowne zwycięstwo w biegu juniorskim może cieszyć, ale prawdę mówiąc to sądzę, że stać go było także na jakieś punkty w biegach z seniorami Kolejarza. Przemek musi mocno potrenować przed meczem z Krosnem bo jak on „zawali” to będzie dramat z naszą juniorką i możemy mieć spory problem z wygraniem meczu. O Bartku nie ma sensu pisać bo jego występ był do przewidzenia. Tak jak pisałem wcześniej, każdy jego punkt to będzie wielki sukces. Fuksiarsko zdobyty 1 pkt, ale zawsze coś. Niech się chłopak cieszy bo może ten punkt okazać się jedynym punktem w tym sezonie. Podsumowując: Kolejarz pokazał dziś wielką wolę walki a to za sprawą nie tylko Niedźwiedzia, który pokazał swoje ekstraligowe oblicze, ale też i Skórnickiego, który motywował i doradzał swoim zawodnikom, „Skóry”, który przez wiele lat startował na Golaju i zna go bardzo dobrze. Wart odnotowania jest też bieg 11, w którym przegrywaliśmy 1:5, ale po defektach obu zawodników Kolejarza wynik odwrócił się o 180 stopni. Gdyby Kolejarz wygrał podwójnie ten bieg to przewaga w całym meczu spadła by do 6 pkt i mogło zrobić się nerwowo dla nas przed czterema ostatnimi biegami. Całego meczu to raczej byśmy nie przegrali czy zremisowali, ale nerwówka dla nas mogła by być co najmniej do biegów nominowanych. Patrząc na to z perspektywy emocji to dobrze się stało, że nie był to mecz do jednej bramki, ale że Kolejarz podjął walkę i swoim występem zasługują na wielkie słowa uznania. Było chyba z pięć mijanek (a może i jedna lub dwie więcej, nie pamiętam dokładnie), nie licząc oczywiście biegów w których kolejność zmieniała się poprzez defekty i upadki zawodników. Parę biegów mimo braku mijanek mogło się też podobać. Całe szczęście wszyscy zawodnicy odjechali ten mecz bez kontuzji. Słowa uznania należą się także dla grupki kibiców Kolejarza, którzy przyjechali dopingować swoja drużynę. Nie było ich mniej niż kibiców z naszego fan klubu usytuowanego pod zegarem. Odnośnie w dopingu to nasi przewyższali kibiców przyjezdnych, ale jak popatrzyłem sobie na cały stadion to próżno szukać ludzi ze słynnego SSSŻ (Stowarzyszenie Sportu Żużlowego Skorpiony). Żal patrzeć jak sobie przypomnę te czasy za „starego” PSŻ, ile wtedy było tam ludzi w stowarzyszeniu, jakie piękne oprawy meczowe były itp. To już niestety jest historia. Dobra, teraz sprawy organizacyjne. Sporym zaskoczeniem była dla mnie frekwencja na stadionie (było ¾ zajętych miejsc czyli ok. 4,5 tysiąca kibiców) a jeszcze bardziej kolejki przed kasami które ujrzałem a które spowodowały, że nie widziałem pierwszego przerwanego biegu (gdzie wykluczony został Mielniczuk). Na całe szczęście naprawa drewnianej bandy trwała na tyle długo, że zanim doszło do powtórki pierwszego biegu to siedziałem już na stadionie. Niestety ten wielki minus dla gospodarzy jest właśnie za te kolejki przed kasami. Kas było czynnych tylko 3 (!) podczas gdy co najmniej tyle samo kas było nieczynnych ! Jak można – widząc tyle osób w kolejkach - nie uruchomić dodatkowych kas ! Wydaje mi się, że organizatorzy sami nie spodziewali się, że tylu kibiców przyjdzie na mecz z teoretycznie najsłabszą drużyną w lidze. Można było też trochę opóźnić mecz np. o 15 do 20 minut tak żeby jak najwięcej kibiców mogło wejść na stadion. Tym bardziej, że nie było telewizji i nie trzeba było się nigdzie spieszyć (np. z powodu zagrożenia deszczem). Powtórzony pierwszy bieg rozpoczął się o 14.25 a i wtedy jeszcze ostatni kibice wchodzili na koronę stadionu. Można było zaczekać ? Oczywiście, że można było, dla chcącego nic trudnego. Na plus zasługuje dość szybkie tempo zawodów (mimo przerw spowodowanych upadkami) oraz bezawaryjność maszyny startowej i naprawienie polewaczki. Teraz czeka nas prawie 2 tygodnie przerwy, więc jest czas na trening i ogólne refleksje bo potem przyjeżdza do nas Krosno, które jest silniejszym przeciwnikiem niż Rawicz. Trzeba się zatem do tego meczu przygotować jeszcze lepiej niż na Kolejarza, żeby nie było potem niemiłej niespodzianki bo 40 pkt w Ostrowie, które Krosno stamtąd wywiozło daje nam sporo do myślenia prze te święta. I tym akcentem zakończę dzisiejszy dzień.