Stal Rzeszów słabo rozpoczęła zmagania w Nice 1.LŻ. Już w pierwszym meczu sezonu drużyna Janusza Stachyry uległa na własnym torze Euro Finannce Polonii Piła. I wszystko wskazuje na to, że bieżący rok będzie dla Stali najtrudniejszym od lat, a może nawet i w całej historii rzeszowskiego żużla. O awansie drużyny do wyższej klasy rozgrywkowej nie mówią nad Wisłokiem nawet najwięksi optymiści. Długi, wewnętrzne awantury czy najgorsza ligowa frekwencja na meczu inauguracyjnym w historii - to tylko niektóre problemy klubu znad Wisłoka. Po drużynie, która jeszcze kilka lat temu startowała w Ekstralidze będąc jedną z czołowych ekip w kraju, pozostało już tylko wspomnienie.
Stal znajduje się w opłakanej sytuacji również pod względem kadrowym. Dość powiedzieć, że klub w okresie transferowym nie zdołał zakontraktować drugiego polskiego seniora, który wymagany jest by spełnić regulaminowe warunki do startu drużyny w lidze. Dopiero na tydzień przed inauguracją ligi Stal uratowała się "rzutem na taśmę" podpisując kontrakt z Marcelem Szymko. Sęk w tym, że Szymko w poprzednim sezonie w ogóle nie startował na żużlu. W meczu z Polonią Piła zawodnik zdobył tylko jedno biegowe "oczko". W tym przypadku trudno było się spodziewać czegoś więcej. Ale problemem jest także dyspozycja innych zawodników drużyny, w tym Davey'a Watta, kreowanego przed sezonem na lidera zespołu. Formą nie powalają także Patryk Wojdyło i Mateusz Rząsa. Tak słabo Stal w tym tysiącleciu jeszcze nie wyglądała. Widmo spadku do najniższej, trzeciej klasy rozgrywkowej jest realne jak nigdy wcześniej.
Zbawieniem dla klubu może okazać się 15-letni Wiktor Lampart, który uważany jest za jedną z największych nadziei polskiego żużla. Rzeszowianin mocno przypomina początki kariery takich tuzów jak Jarosław Hampel czy Bartosz Zmarzlik. O nich też było głośno na długo przed ich debiutem w lidze. Wiktor, brat Dawida (także żużlowca Stali) uprawnienia do jazdy w lidze otrzyma dopiero w maju, kiedy skończy 16. rok życia. W zawodach młodzieżowych Lampart natomiast już teraz "fruwa". Na swoim koncie ma w rozkładzie kilku dużo starszych i bardziej doświadczonych zawodników. Bartosz Smektała, Oskar Bober czy Mike Trzensiok to czołówka polskich juniorów, których Lampart w ciągu ostatnich kilku imprez zdołał pokonać. W środę podczas eliminacji Srebrnego Kasku w Krakowie zajął trzecie miejsce, bezproblemowo zapewniając sobie awans do finału zmagań.
- Na tym mi zależało. Eliminacje są od tego, aby je przejść. Dopiero w finale jedzie się o miejsca. Przed pierwszym biegiem jak zwykle się troszkę stresowałem, ale jak wyjechałem do wyścigu, to stres minął - mówi Wiktor Lampart, dla którego eliminacje Srebrnego kasku w Krakowie były pierwszymi zawodami w tym sezonie. Wcześniej 15-latek miał wystartować w finale Nice Cup na torze w Świętochłowicach, ale wówczas Stal nie dostarczyła niezbędnych dokumentów i ze względu na opieszałość klubu, Lampart na Śląsku nie mógł się pościgać. - Żałowałem, że nie mogłem tam pojechać. Nie podobało mi się to. Przez całą zimę trochę nastawiałem się na te zawody, a nie mogłem wziąć w nich udziału. Ale trudno. Nic już z tym nie zrobię - przyznaje młodziutki żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
Lampart imponuje także na treningach, gdzie ściga się ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi zawodnikami. Przed meczem Stali Rzeszów z Polonią miał okazję rywalizować ze swoim bratem. I Dawidowi wcale nie było łatwo. - Na trzy starty dwa wygrał Wiktor. Dawid zjechał do boksu i jego mechanicy musieli przestawić zapłon, żeby w kolejnych wyścigach było lepiej. Później wygrywali już ze sobą na zmianę - opowiada nam ojciec żużlowca Tadeusz Lampart.
Wiktor jest zawodnikiem wszechstronnie uzdolnionym do uprawiania motosportu. Choć postawił na żużel, to w orbicie jego zainteresować znajduje się również jazda na motocrossie czy pitbike'ach. - Myślę, że jazda na crossie bardzo mi pomaga. Głównie chodzi o siłę rąk i umiejętność kontrolowania sprzęgła na starcie. Na motocrossie jak jeździmy do lasu, to cały czas sprzęgło jest pod palcem. I to przekłada się potem na żużel, bo ze startu bardzo dobrze jeździ mi się po sprzęgle - analizuje 15-latek. Na crossie trenuje głównie z bratem. Mówi się, że Dawid właśnie dla Wiktora został w Stali Rzeszów. Na jesieni dostał kilka ciekawych propozycji z PGE Ekstraligi, ale uważał że dla brata jest jeszcze za wcześnie na najsilniejszą ligę świata.
Warto wspomnieć, że Wiktor stosunkowo niedawno zadecydował, że chce uprawiać sport żużlowy. Licencję "Ż" zdał przed rokiem. W poprzednim sezonie trenował dwa razy w tygodniu pod okiem Janusza Ślączki, ówczesnego trenera Stali. Teraz opiekę nad "młokosem" przejął Janusz Stachyra. - Wiktor ma niesamowity talent, ale potrafi słuchać i wyciągać wnioski. Z trenerem Ślączką współpracowało mu się dobrze. Znamy się zresztą z tym szkoleniowcem doskonale, bo to nasz sąsiad. Ma wiedzę na temat żużla i jest świetnym organizatorem. Wiele rzeczy chłopakowi na pewno był w stanie przekazać. Zobaczymy, jak będzie teraz z Januszem Stachyrą. Na razie postawa Wiktora to zasługa jego talentu i wcześniejszej pracy z trenerem Ślączką - tłumaczy Tadeusz Lampart.
Do debiutu w lidze Wiktora pozostał jeszcze co najmniej miesiąc. - Czekam na ten moment. Szanse drużyny? Jakieś są, ale bardziej średnie niż duże. Chciałbym jeździć w parze z Dawidem. Dobrze mi się z nim jeździ na treningach i fajnie byłoby zrobić to też w meczu. Dogadamy się z trenerem Stachyrą i powinien nas dać do jednej pary - przyznaje Lampart. Co warte uwagi, Wiktorowi już teraz zdarza się pokonywać na treningach brata. A 26-letni Dawid to przecież kapitan i niekwestionowany lider rzeszowskiej drużyny. Wygląda więc na to, że w drugiej części sezonu, to właśnie na dwójce braci opierać się będzie siła Stali. Pytanie czy to wystarczy, by drużyna uniknęła degradacji do niższej klasy rozgrywkowej. Poza Lampartami oraz Chrisem Harrisem, w rzeszowskiej drużynie nie widać póki co innych jasnych punktów.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Wiktor swój pierwszy mecz w lidze odjedzie 21 maja w Łodzi. Już teraz na ten debiut czekają kibice żużla w całym kraju. Śmiało można powiedzieć, że będzie to "żużlowy debiut roku". Pytanie jak potoczą się dalsze losy rzeszowskiego sportowca pozostaje już jednak otwarte.
________
pozdROWie Czytaj całość