"Ambicja, charakter, honor - pojęcia ci nieznane, sprzedałeś się Zmorze jeszcze przed finałem" - od transparentu z taką treścią się zaczęło. Martin Vaculik, do którego te słowa skierowali toruńscy kibice, przyjeżdżając na stare śmieci nie przywitał się z byłymi kolegami z drużyny, o czym mówił menedżer Jacek Gajewski. Potem było jeszcze ciekawiej. "Drukarz" z ust Stanisława Chomskiego w stronę sędziego Tomasza Proszowskiego, okraszony wulgaryzmami koleżeński dialog Bartosza Zmarzlika z arbitrem, a także plucie kibiców na zawodników i sztab szkoleniowy gorzowian.
Krótko mówiąc, mogła się ta PGE Ekstraliga zacząć lepiej. Miała być Francja elegancja, a skończyło się na scenach niczym z wiejskiej dyskoteki. A wszystko na oczach kibiców z całej Polski, bo mecz był pokazywany w telewizji. - Dziwię się, skąd takie podejście do tego pierwszego meczu - mówi Zenon Plech. - Myślałem, że po zimowej przerwie i głodzie żużla, którego nie było tyle miesięcy, rozgrywki zostaną przyjęte z zadowoleniem. Widzieliśmy jednak, co się działo - oznajmia. Każdy bowiem przyzna, że wydarzenia sportowe zeszły na drugi plan, a najwięcej mówi się o całej otoczce.
Co było przyczyną aż takiej kumulacji negatywnych emocji w poniedziałkowym starciu? - W parkingu jest teraz ogrom ludzi. Tam znajdują się całe teamy. Ekstraliga to są wielkie rozgrywki, cała otoczka, zakłady bukmacherskie - to wszystko musi ze sobą grać. Zawodnicy muszą sobie jakoś z tym problemem poradzić - tłumaczy Plech.
Poirytowany Vaculik szybko uciszył toruńskich kibiców swoją jazdą. - Nie wiem po co oni wywieszali jakieś transparenty odnośnie jego osoby - dziwi się Plech. - Chcieliśmy zawodowstwa, więc mamy zawodowstwo. Każdy klub kontraktuje zawodnika, którego sobie przed sezonem upatrzy. Ten transparent go tylko zmotywował. Vaculik w poniedziałkowych zawodach pokazał, na co go stać. W ostatnim biegu popełnił błąd, ale wyścig miał już praktycznie wygrany. Odsunął się od krawężnika i stworzył miejsce dla Hancocka - komentuje były wicemistrz świata.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: błysk Messiego dał zwycięstwo Barcelonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przesadził tez Chomski, który nazwał arbitra "drukarzem". To z pewnością długo będzie się ciągnęło za trenerem Cash Broker Stali Gorzów. - Myślę, że to było nieładne zachowanie - uważa Plech.
Oby jednak najgorsze nie było dopiero przed nami. W ostatnich latach zdarzało się mnóstwo sytuacji, gdzie w żużlu dochodziło do przemocy fizycznej. Jeśli wydarzenia będą się rozwijać w takim tempie, to strach pomyśleć, co będzie dalej. - Boję się tego, że w końcu znów dojdzie do rękoczynów. Niestety, nie mamy na to żadnego wpływu, ale tak może się stać - kończy Plech.