- Mam wątpliwości, czy pod jurysdykcją PGE Ekstraligi te zawody doszłyby dziś do skutku - mówi nam Sławomir Kryjom, który już w trakcie rywalizacji o Złoty Kask pisał na Twitterze, że tor był przygotowany podobnie jak podczas ubiegłorocznego finału ligi w Gorzowie Wielkopolskim.
Najbardziej niebezpiecznie było w wyścigu dwunastym. Motocykla nie opanował wtedy Adrian Miedziński, który wylądował na torze. Następnie motocykl zawodnika Get Well uderzył w Przemysława Pawlickiego. - Kibice ostatnio narzekają, że zawody są przekładane zbyt wcześnie. Nikt nie bierze jednak pod uwagę tego, jakie są od dłuższego czasu warunki - zauważa Jacek Frątczak. - Kalendarzowo okres przygotowawczy trwał bardzo długo, ale nie było w nim regularności. Treningi i zawody były przeplatane przerwami, opadami deszczu, a nawet przymrozkami. Dla toru najlepsza jest z kolei systematyka w jego konserwacji - przekonuje były menedżer Falubazu.
Warto również pamiętać o tym, że w finale Złotego Kasku startowało dwóch zawodników Get Well Toruń. Do Zielonej Góry przyjechali w czwartek Paweł Przedpełski i wspomniany już wcześniej Adrian Miedziński, którzy w sobotę będą walczyć z ekantor.pl Falubazem i ligowe punkty. - Kto wie, może to była zasłona dymna. Nie wykluczałbym tego, że w sobotę możemy zobaczyć już zupełnie inne warunki - twierdzi Kryjom.
Z kolei Jacek Frątczak nie ma większych obaw o najbliższy mecz ligowy w Zielonej Górze. Uważa, że Falubaz poradzi sobie z torem. - Dzisiejsze zawody paradoksalnie powinny pomóc w tym, żeby był on zdecydowanie lepszy. Nawierzchnia została przemielony przez koła. Będzie trzeba ją na nowo ułożyć, ale to nie powinien być problem, bo prognozy na piątek są całkiem niezłe - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]