Pogoda nie jest w tym roku łaskawa dla polskich klubów. Dopiero 30 kwietnia udało się odjechać pełną kolejkę ligową. Przedtem zaś rozegrano zaledwie dwa mecze. Na wtorek, 2 maja, zaplanowano wielkie odrabianie zaległości z I rundy, ale pogoda wygrała w Zielonej Górze, a plany chciała też pokrzyżować w Częstochowie. Na szczęście w tym drugim przypadku opady nie były na tyle intensywne, by zniszczyć nawierzchnię.
Oba zespoły dwa dni wcześniej przegrały swoje inauguracyjne w tym sezonie mecze. Zdecydowanie lepiej wyglądali jednak zawodnicy ROW-u Rybnik, którzy zwłaszcza pod koniec postawili się Cash Broker Stali w Gorzowie. Na dodatek pod Jasną Górę Rekiny przyjechały z dwoma - przynajmniej w teorii - ogromnymi argumentami w postaci Rafała Szombierskiego i Grigorija Łaguty, którzy w ekipie Lwów spędzili kilka owocnych lat.
Początek meczu pokazał jednak, że Mirosław Korbel musi pokładać nadzieję w innych żużlowcach. Szombierski w dwóch pierwszych startach nie pokazał nawet namiastki swojej ekscentrycznej, pełnej werwy jazdy z czasów Włókniarza. Dobrze wychodził spod taśmy, ale na dystansie rywale mijali go bez większych problemów i już w trzeciej serii zmienił go Max Fricke. Aż tak słabo nie jechał co prawda Łaguta, wieloletni lider Lwów w przeszłości. Rosjanin nadrabiał swoją nieprzeciętną walecznością, ale na początku nawet to było za mało na jego bardzo wolne motocykle. Dopiero w trzeciej serii ubiegłoroczny lider ROW-u pokazał dobrą prędkość, choć później i tak jechał poniżej oczekiwań.
Przede wszystkim ROW miał fantastycznych Maxa Fricke'a, Fredrika Lindgrena i - co chyba najważniejsze - Kacpra Worynę, który już w Gorzowie pokazał, że jest w kosmicznej formie. Pod Jasną Górą tylko to potwierdził i znów liderował swojemu macierzystemu zespołowi. Ogromna prędkość, odwaga, inteligencja i pewność siebie - takiego Woryny na końcu stawki nie będziemy zbyt często oglądać. To właśnie postawa tego tria pozwoliła rybniczanom zacząć odrabiać czternastopunktową stratę, jaką Włókniarz zbudował w dwóch pierwszych seriach.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 62. Ryszard Pawłowski: Jestem dumny z wejścia na K2. Marzę, żeby Polacy jako pierwsi zdobyli tę górę zimą [4/5]
Gospodarzy prowadził jednak znakomity Matej Zagar, który na inaugurację sezonu zanotował potworną wpadkę w Grudziądzu. Koniec końców potwierdziło się, że Słoweniec zwyczajnie nie lubi tego toru i przy Olsztyńskiej pokazał, że może być liderem powracającej do elity drużyny. Tor w Częstochowie pozwalał tego dnia na skuteczne ataki zarówno przy krawężniku, jak i po zewnętrznej. W takich warunkach Słoweniec najwyraźniej czuł się jak ryba w wodzie.
Nie miał jednak solidnego wsparcia w bardzo doświadczonych kolegach. Rune Holta, Andreas Jonsson i Sebastian Ułamek dobrze weszli w mecz, ale potem jakby zaczęli gasnąć w oczach. Brakowało z ich strony odważnych szarż pod samą bandą, gdzie wytworzyła się bodaj najszybsza ścieżka na częstochowskim torze. Najboleśniej przekonał się o tym Jonsson, który przez większość 13 biegu jechał na drugiej pozycji, ale na przedostatnim łuku dał się wyprzedzić odważnemu Worynie, który przemknął między Szwedem a dmuchaną bandą.
Wyrównany mecz w Częstochowie pokazał, że Lech Kędziora ma tak naprawdę tylko dwóch pewniaków - wspomnianego Zagara i Leona Madsena. Pozostali seniorzy swoje najlepsze lata mają już za sobą i choć wciąż stać ich na skuteczną jazdę w rozgrywkach PGE Ekstraligi, w niektórych warunkach mogą zwyczajnie przegrywać z młodzieńczą werwą i odwagą.
Mirosław Korbel ma zaś w swoich szeregach najmocniejszego aktualnie juniora w Polsce i to jest jego główny atut. Woryna w takiej formie może pozwolić wygrywać mecze nie tylko domowe, ale i wyjazdowe. Jedyne czego rybniczanom brakuje do pełni szczęścia, to poprawa formy Grigorija Łaguty. To właśnie był mankament ROW-u w Częstochowie. Problemem jest też krajowa formacja seniorska. Kompletnie zawiódł Szombierski, a katastrofalny występ zanotował Tobiasz Musielak. Trenera Korbela czeka więc intensywny czas rozmyślań.
Wyniki:
ROW Rybnik - 42
1. Rafał Szombierski - 0 (0,0,-,-,-)
2. Fredrik Lindgren - 12+2 (1,3,1*,2*,3,2)
3. Max Fricke - 9 (2,2,2,3,0,0)
4. Tobiasz Musielak - 0 (0,0,-,-)
5. Grigorij Łaguta - 5+1 (1,0,2*,1,0,1)
6. Kacper Woryna - 16 (3,2,3,3,2,3)
7. Robert Chmiel - 0 (0,0,-,,)
Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa - 48
9. Leon Madsen - 12+1 (2*,3,1,3,3)
10. Rune Holta - 6 (3,1,d,2,d)
11. Sebastian Ułamek - 6+1 (3,1*,0,2,)
12. Andreas Jonsson - 7 (1,2,1,1,2)
13. Matej Zagar - 11+1 (3,3,3,1*,1)
14. Michał Gruchalski - 2+1 (1*,1,0)
15. Oskar Polis - 4+1 (2,2*,0)
Bieg po biegu:
1. (65,84) Holta, Madsen, Lindgren, Szombierski 5:1
2. (66,81) Woryna, Polis, Gruchalski, Chmiel 3:3 (8:4)
3. (65,86) Ułamek, Fricke, Jonsson, Musielak 4:2 (12:6)
4. (66,80) Zagar, Polis, Łaguta, Chmiel 5:1 (17:7)
5. (66,03) Lindgren, Jonsson, Ułamek, Szombierski 3:3 (20:10)
6. (66,03) Zagar, Fricke, Gruchalski, Musielak 4:2 (24:12)
7. (66,41) Madsen, Woryna, Holta, Łaguta 4:2 (28:14)
8. (66,21) Zagar Fricke, Lindgren, Polis 3:3 (31:17)
9. (66,14) Fricke, Lindgren, Madsen, Holta (d4) 1:5 (32:22)
10. (66,97) Woryna, Łaguta, Jonsson, Ułamek 1:5 (33:27)
11. (66,76) Lindgren, Holta, Zagar, Fricke 3:3 (36:30)
12. (67,23) Woryna, Ułamek, Łaguta, Gruchalski 2:4 (38:34)
13. (66,83) Madsen, Woryna, Jonsson, Łaguta 4:2 (42:36)
14. (65,82) Woryna, Jonsson, Łaguta, Holta (d1) 2:4 (44:40)
15. (67,04) Madsen, Lindgren, Zagar, Fricke 4:2 (48:42)
Mecz rozgrywano wg I zestawu startowego.
Sędzia: Remigiusz Substyk,
Widzów: ok. 7 000 osób,
NCD uzyskał Kacper Woryna (65,82) w biegu nr XIV.