Fogo Unia Leszno przegrała w piątek na własnym torze z Betard Spartą Wrocław (44:46). Leszczynianie szybko zdołali się jednak zrehabilitować, w niedzielę pokonując na wyjeździe Get Well Toruń (46:44). - Jechaliśmy tam, chcąc wygrać, choć muszę przyznać, że po niespodziewanej porażce u siebie mieliśmy pewne obawy. Ostatecznie okazało się, że był to tylko wypadek przy pracy. Mamy mocną, równo jeżdżącą drużynę. Wygrana na Motoarenie tylko to potwierdza - powiedział Piotr Rusiecki.
Najjaśniejszą postacią w ekipie gości był niespodziewanie Peter Kildemand. Duńczyk wygrał kluczowy, piętnasty wyścig, a w całym meczu zdobył dziesięć punktów i bonus. Obecnie jest to zupełnie inny zawodnik niż w poprzednim sezonie. Wówczas spisywał się poniżej oczekiwań i nie wszyscy wierzyli w to, że zostanie w Lesznie. Prezes Rusiecki nie ma jednak wątpliwości, że zarząd podjął słuszną decyzję, obdarzając Kildemanda zaufaniem.
- Peter jedzie w tym sezonie tak, jak wtedy, gdy oglądaliśmy go w barwach innych klubów, chcąc go do nas sprowadzić. Poprzedni rok miał kompletnie nieudany, ale wiedzieliśmy, że drzemie w nim spory potencjał i zdecydowaliśmy się go zostawić. Już teraz widzimy, że była to słuszna decyzja, bo od początku sezonu nas nie zawodzi - przyznał Rusiecki.
Zdaniem prezesa Fogo Unii, Duńczykowi pomaga fakt, iż może skupić się na lidze. W tym roku nie startuje już w Speedway Grand Prix. - Pewnie wiele czynników się na to składa, ale brak jazdy w tym cyklu też robi swoje. Dla naszego klubu lepiej jest, gdy Peter w Grand Prix nie startuje - powiedział Rusiecki.
ZOBACZ WIDEO Gwiazda światowego boksu przegrywa przed czasem, to koniec kariery?
"Na wzór" bo Leigh jest tylko jeden.