- To nie jest tak, że w Grudziądzu nie można zrobić przyczepnej nawierzchni - tłumaczy nam Robert Kempiński, szkoleniowiec MRGARDEN GKM. - Można, ale ja nie chcę dostać grzywny za tor, ani ponosić odpowiedzialności za ewentualne, przykre wypadki.
- Granulacja jest u nas taka, że wymusza taki, a nie inny sposób przygotowania nawierzchni - kontynuuje Kempiński. - Im twardziej, tym lepiej i bezpieczniej. Kiedyś, na treningu, zrobiliśmy trochę inny tor, nie był on tak mocno ubity, i nie szło na nim jechać. Były same dziury i koleiny. Jak jeszcze jeździliśmy w pierwszej lidze to też zdarzyło nam się przygotować tor bardziej przyczepnie i zawody były przerywane.
Wygląda na to, że zawodnicy MRGARDEN GKM muszą się przyzwyczaić do tego, że u siebie będą jeździli na betonie. - Zdaję sobie sprawę z tego, że systematyczna jazda na określonej nawierzchni powoduje pewne nawyki - zauważa trener grudziądzan. - To nie jest tak, że drużyna rusza na wyjazd i zapomina, jak się jeździ. Kłopot jest wyłącznie z doregulowaniem sprzętu. Wiem co mówię. Proszę sobie przypomnieć ostatnie zdarzenie z Maksymem Drabikiem. Stracił najlepszy silnik i nagle zniknął. Zapomniał jak się jeździ? Nie. Zwyczajnie nie potrafił dopasować drugiego silnika - kończy Kempiński.
ZOBACZ WIDEO "Panie Tomku kochany, my o panu pamiętamy". Dzieci składają życzenia Tomaszowi Gollobowi