Linus Sundstroem w tym sezonie wystąpił zaledwie w jednym spotkaniu Nice 1.LŻ, w którym zdobył 5 punktów. Szwed stracił miejsce w składzie Zdunek Wybrzeża Gdańsk i przeszedł do Cash Broker Stali Gorzów. Mistrzowie Polski potrzebowali wzmocnień po tym, jak we Wrocławiu obojczyk złamał Krzysztof Kasprzak.
Taki ruch gorzowskiego klubu chwali Grzegorz Dzikowski. - Kontuzja Kasprzaka skomplikowała sprawę w drużynie, ale Stal bierze zawodnika, którzy przez trzy lata był już w Gorzowie. Na pewno Linus zna tamtejszy tor i środowisko. W przypadku Stali to jest tak, jakby wzięli kogoś swojego, a nie obcego - uważa.
57-letni trener w poprzednim sezonie współpracował ze Szwedem w Gdańsku. - To fajny i ułożony chłopak. Jest bardzo solidnym zawodnikiem, który poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Dba o sprzęt i ma dobre podejście do treningów, a także jest zdyscyplinowany. Nigdy nie miałem zastrzeżeń co do jego osoby - chwali zawodnika szkoleniowiec.
Sezon 2016 nie był jednak dla Sundstroema szczególnie udany. W Nice 1.LŻ wykręcił on średnią 1,913, ale to było trochę mniej, niż się po nim spodziewano. - W poprzednim sezonie na początku wszystko mu ładnie szło, ale potem miał kontuzję, którą odniósł po wypadku w Gdańsku. To jednak absolutnie nie była jego wina. Ten uraz ciągnął się za nim do końca sezonu, przez co wyniki nie były już takie, jak na początku rozgrywek. Bardzo ceniłem u niego jazdę parą. Potrafił wyprowadzić, a także być prowadzonym. To jest jego bardzo duży atut - opisuje Szweda Dzikowski.
ZOBACZ WIDEO Pogoda zrobiła rozgardiasz w żużlowym kalendarzu
Ostatnio Sundstroem znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak spowodował on upadek Jakuba Jamroga w Terenzano podczas eliminacji do IME. - Mam żal o to, że w tym sporcie jest bandyta - powiedział wychowanek Unii Tarnów.
Doświadczony trener broni jednak swojego byłego podopiecznego. - Uważam, że to brzydkie ze strony Kuby Jamroga. Środowisko zawodników powinno się w jakiś sposób szanować. Widziałem tę sytuację i to nie było żadne zajechanie drogi czy nie zostawienie miejsca przy bandzie. Ten wypadek zdarzył się w ferworze walki. To samo spotkało Linusa w poprzednim sezonie, kiedy sam miał kontuzję. Takie rzeczy zdarzają się każdemu. Kubę poniosły emocje i dlatego tak powiedział. Na pewno nieraz mu się zdarzyło, że motocykl go pociągnął i uderzył on w drugiego zawodnika. Nie było to złośliwe ze strony Linusa - kończy Dzikowski.
Wiele się zmieniło w międzyczasie i będzie zaczynał od nowa.
Zobaczymy czy dla niego 6 punktów to (za) dużo?