Żużlowcy na ogół dzielą się na dwie grupy. Jedni najchętniej startowaliby w zawodach codziennie, a drudzy preferują nieco więcej odpoczynku i jazdę raz w tygodniu w lidze. Do tego drugiego grona zalicza się Artur Mroczka, którego w tym sezonie na torze możemy oglądać bardzo rzadko. Przed niedzielnym meczem tarnowskiej Unii z Euro Finannce Polonią Piła miał aż 32 dni przerwy od startu w oficjalnych zawodach. Wcześniej bowiem wystąpił 17 kwietnia w Krakowie podczas meczu II kolejki Nice 1.LŻ. Mroczka jednak niespecjalnie się tym przejął. Co więcej, niewiele zabrakło, a w konfrontacji z pilanami wywalczyłby komplet punktów z bonusami.
- Przerwa była długa, ale ja jestem motocyklistą - zaznacza Mroczka. - Czuję motor i nie ma znaczenia, że nie jadę miesiąc. Wystarczy, że przejadę się raz czy dwa i wszystko wraca do normy. Wróciłem zresztą do Tarnowa po rocznej przerwie, gdzie czuję się dobrze i na razie mogę być zadowolony - zapewnia.
W słowach Mroczki nie ma ani trochę populizmu, bo tarnowski klimat dobitnie mu służy. Przed sezonem 2016 nie dogadał się z działaczami w sprawie przedłużenia kontraktu i ostatecznie znalazł się w Toruniu, gdzie kompletnie stracił sezon. Po rocznej przerwie ponownie jednak znalazł wspólny język z działaczami Unii i to była w jego przypadku niezwykle trafiona decyzja. Na razie spisuje się na miarę oczekiwań i może być pewny miejsca w składzie. Spotkanie z Euro Finance Polonią Piła tylko potwierdziło wysoką formę Mroczki. - Przed tym meczem goście byli liderami tabeli, ale mieli więcej rozegranych spotkań niż my. Przyznam szczerze, że spodziewałem się, że to spotkanie wygramy. Przygotowaliśmy się do niego dobrze i udało nam się spełnić ten cel - tryskał humorem po zakończonym meczu.
Mroczka swoją dyspozycję będzie mógł potwierdzić już w najbliższą niedzielę. Tarnowianie udadzą się wtedy na spotkanie derbowe do Rzeszowa.
ZOBACZ WIDEO Kapitanowi Fogo Unii nie przystoi taka jazda