Vaclav Milik pożyczył silnik Gregowi Hancockowi i ten odpalił w meczu Get Well Toruń - ROW Rybnik (53:37) zdobywając 13 punktów. Sytuacja wydaje się o tyle dziwna, że Milik jest żużlowcem Betardu Sparta Wrocław. Pożyczanie sprzętu, w takim przypadku, jest co najmniej dziwnym pomysłem.
- Zawodnicy powinni tego unikać - uważa Sławomir Kryjom, nasz felietonista i ekspert. - Gdyby to była impreza indywidualna, to nie byłoby żadnego problemu. Chodzi jednak o ligę. Regulaminowo nie ma się czego przyczepić, ale etycznie trudno to bronić.
W pełni zgadzamy się z naszym ekspertem, tym bardziej, że Hancock dzięki silnikowi Milika odżył i bardzo przyczynił się do wygranej Get Well.
Inna sprawa, że zarówno Betard Sparta, klub Milika, jak i Get Well, który na tym wsparciu skorzystał, nie widzą w tym niczego złego. We Wrocławiu tłumaczą nam, że temat byłby wtedy, gdyby Milik pożyczył silnik klubowy, albo gdyby to zrobił w meczu ze Spartą. W Toruniu uważają z kolei, że w żużlu takie historie to norma. Kiedy Grigorij Łaguta jeździł w Get Well, to czasami brał silniki brata Artioma, zawodnika MRGARDEN GKM Grudziądz.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
Poza wszystkim Get Well wyjaśnia, że nie można mówić o pomocy Milika dla drużyny, ale dla kolegi Hancocka. Rafał Haj, mechanik Grega, współpracuje z jednym i drugim żużlowcem. Hancock znalazł się w trudnej sytuacji, więc Milik udzielił mu wsparcia. Podobno za zgodą swojego tunera Ryszarda Kowalskiego.
ROW, który na tej koleżeńskiej pomocy stracił, stoi na tym stanowisku co cytowany wyżej Kryjom. Skoro regulamin nie zabrania, to trudno się czepiać, choć wątpliwości natury etycznej pozostają.
Sparta z Toruniem nie jeździ - nie ma konfliktu interesów bezpośredniego.
Chłopaki (Milik/Hancock) mają wspólnego m Czytaj całość