Obaj szkoleniowcy będą mieli sobie coś do udowodnienia. Mało kto jednak wie, że kiedyś jeździli ze sobą w parze. - Ciągnąłem go za uszy - żartuje na temat Ślączki Janusz Stachyra. Mowa jednak o odległych czasach. Obaj panowie prowadzą teraz zespoły w Nice 1.LŻ, choć obie drużyny znajdują się na dwóch różnych biegunach tabeli.
Stachyra walczy o utrzymanie z ekipą ze stolicy Podkarpacia, a Janusz Ślączka ma ambicję, aby ugrać coś więcej z Orłem. Obaj znają się jak łyse konie i w niedzielę za wszelką cenę będą chcieli pokazać, kto jest lepszy. W pierwszym meczu górą był szkoleniowiec łodzian. Jego ekipa pokonała rzeszowian 53:37. Mecz przy Hetmańskiej powinien mieć bardziej wyrównany przebieg, przynajmniej w teorii.
Stachyra ma świadomość, że jego imiennik dysponuje większą siłą rażenia. W dodatku trudno będzie go zaskoczyć torem, który Ślączka zna jak własną kieszeń. - Między panami występuje przyjaźń w cudzysłowie - mówiła niedawno Marta Półtorak, była prezes Stali. Inni posuwają się nieco dalej. - Stachyra i Ślączka to jak Kargul i Pawlak - śmieje się jeden z ekspertów WP SportoweFakty, znających lokalne realia. Relacje obu panów są raczej szorstkie. Nikt jednak nie podważa tego, że obaj znają się na swoim fachu jak mało kto.
W Rzeszowie gospodarze nie będą faworytami. Wszystko wskazuje na to, że w ich szeregach zabraknie Josha Grajczonka. O Chrisie Harrisie nawet nie ma co wspominać, bo on podpisując kontrakt z Peterborough Panthers wiedział, że do składu Żurawi już raczej nie wróci. Inna sprawa, że problemu w pełni nie rozwiązało pozyskanie trójki nowych zawodników. Erik Riss i Nick Morris mają spotkania w Championship, więc w Rzeszowie nie pojadą. Po raz kolejny będzie za to Jake Allen, który w Tarnowie pokazał, że drzemie w nim jakiś potencjał. Nad Wisłokiem mają nadzieję, że w niedzielę wystąpi Dimitri Berge. Pytanie, czy Francuz ponownie nie zrobi sobie żartów z działaczy, w ostatniej chwili przesyłając zwolnienie lekarskie.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Ma być lepiej niż przed tygodniem, ale możliwe są burze
Wydaje się, że po drugiej stronie barykady jest zdecydowanie większa moc uderzeniowa. Hans Andersen to w tej chwili jeden z najlepszych zawodników w lidze. Ekipa z miasta włókniarzy nie musi jednak polegać tylko na nim. Swoje jedzie Robert Miśkowiak, a także Rohan Tungate. Nieco poniżej oczekiwań spisują się Aleksandr Łoktajew, ale przede wszystkim Edward Mazur. Jeśli Orzeł chce to spotkanie wygrać, to po kilka "oczek" muszą dołożyć Michał Piosicki i Arkadiusz Potoniec. Nie będzie to łatwe, bo młodzieżowcy Stali należą do najlepszych w lidze.
Awizowane składy:
Orzeł Łódź
1. Robert Miśkowiak
2. Aleksandr Łoktajew
3. Edward Mazur
4. Rohan Tungate
5. Hans Andersen
6. Michał Piosicki
Stal Rzeszów
9. Nicklas Porsing
10. Josh Grajczonek
11. Jake Allen
12. Marcel Szymko
13. Dawid Lampart
15. Wiktor Lampart
Początek meczu: godz. 14:45
Sędzia: Michał Stec
Komisarz toru: Zbigniew Kuśnierski
Przewidywana prognoza pogody:
Temperatura: 20°C
Deszcz: 0.0 mm
Wiatr: 11 km/h
Bilety:
normalne - 25 złotych
ulgowe - 15 złotych
Obie drużyny po raz ostatni w Rzeszowie zmierzyły się 28 marca 2016 roku. Wtedy Stal pokonała Orła Łódź 50:39. Po stronie gospodarzy najlepsi byli Karol Baran (11+1 pkt) i Dawid Lampart (10 pkt). Przyjezdni mogli z kolei liczyć na Hansa Andersena i Jakuba Jamroga (obaj 11+1 pkt). Oprócz Lamparta i Andersena, w niedzielę pojadą także inni zawodnicy, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu. Będą to Nicklas Porsing, Robert Miśkowiak i Michał Piosicki.