Na razie mamy słowo przeciwko słowu. Z Orła Łódź docierają sygnały, że Stal Rzeszów nie dochowała procedury meczu zagrożonego i nie tylko nie ubiła w piątek toru, ale i wlała w niego wiele litrów wody. Gospodarze mówią jednak, że wszystko zrobili jak należy.
Komisarz Zbigniew Kuśnierski pojawił się na torze w Rzeszowie w sobotę rano. Na razie nie składał żadnych raportów, więc trudno orzec, która ze stron ma rację. Komisarz porobi jednak zdjęcia, wypełni stosowne dokumenty i już w poniedziałek będzie wszystko wiadomo. Przynajmniej oficjalnie, bo nieoficjalnie już teraz wiemy, że może być jakiś kłopot.
Załóżmy, że Stal faktycznie nie dochowała procedury meczu zagrożonego. Wówczas grozi jej postępowanie dyscyplinarne i, o ile zajdzie taka konieczność, finansowa kara. Postępowanie będzie nawet, jeśli mecz odbędzie się bez zakłóceń.
Gdyby wyszło, że Orzeł ma rację, mielibyśmy do czynienia z kolejnym, w krótkim odstępie czasu, niezbyt poważnym zachowaniem rzeszowian. W poprzedniej kolejce pojechali na mecz telewizyjny w 6-osobowym składzie. Spotkanie z łodzianami jest rezerwowym spotkaniem telewizyjnym.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Ma być lepiej niż przed tygodniem, ale możliwe są burze