Na Markecie da się jednak ścigać. Wreszcie kibice nie ziewali z nudów

To był jednen z najlepszych turniejów Grand Prix Czech od lat. Marketa ostatnimi czasy słynęła z tego, że pola startowe ustawiały cały turniej. Jak ktoś miał pecha w losowaniu, to mógł zapomnieć o sukcesie. W sobotę wieczorem w końcu było inaczej.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Grand Prix Czech WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Grand Prix Czech

Malkontenci, którzy nie przyjechali do Pragi, bo zakładali, że tak jak w ostatnich sezonach, mijanek będzie tyle, że policzą je na palcach jednej ręki, mogą żałować. Marketa w końcu zaprzeczyła teorii, że nie da się na niej ścigać, że tutaj liczy się tylko krawężnik i wewnętrzne pola startowe. - Jeśli tor jest przygotowany tak, jak w sobotni wieczór, to kibice mogą być pewni, że będzie wielkie ściganie. Było co prawda twardo, ale tor się odsypywał w trakcie zawodów i dało się ścigać różnymi ścieżkami. Nie niosła tylko wewnętrzna część toru, ale można było się również napędzić po zewnętrznej - tłumaczył tajniki przygotowania toru na Grand Prix Czech Chris Holder.

Australijczyk podkreślał, że były to najlepsze zawody od lat w stolicy Czech. - W ostatnich sezonach faktycznie tutaj niewiele się działo, a na dodatek kluczowe były pola startowe. Teraz kibice obejrzeli wreszcie ściganie. Były to bez wątpienia najciekawsze zawody od kilku sezonów - dodał Holder, który na Markecie zaliczył zarówno groźnie wyglądający upadek, jak i naprawdę udane wyścigi. W końcu dojechał do półfinału, a nie pakował sprzęt po rundzie zasadniczej.

Zdanie kolegi odnośnie nawierzchni na Markecie podzielił Amerykanin, Greg Hancock. - Tor był naprawdę dobrze przygotowany, a przede wszystkim to niesamowicie szybki obiekt. Trzeba być tutaj jednak bardzo czujnym, bo warunki zmieniają się bardzo szybko. Pokazał to chociażby finał, gdzie ja miałem teoretycznie najlepsze pole startowe, ale to Jason Doyle wygrał spod bandy. W przeszłości jak ktoś jechał w finale z zewnętrznego pola, był spisany na straty. W sobotni wieczór na starcie było w miarę sprawiedliwie. Można było wygrać z każdego pola, a kibice obejrzeli ciekawe zawody - dodał obrońca mistrzowskiego tytułu.

Przyczynę znacznie lepszego widowiska na Markecie zdradził Patryk Dudek. - Słyszałem, że niedawno dowieziono tutaj świeżej nawierzchni. Na treningu porobiły się koleiny, było zdradliwie i niebezpiecznie. Podczas zawodów na szczęście było równo i jeździło się o niebo lepiej niż na treningu. Z perspektywy parkingu czasami trudno ocenić, czy zawody były emocjonujące i czy było sporo walki. W tych emocjach niewiele pamiętam. Wiem, że w moich wyścigach trochę się działo i chyba zawody mogły się podobać kibicom - powiedział czwarty żużlowiec Grand Prix Czech.

Pewności, że dowiezienie nowej nawierzchni dało inny wymiar ścigania na Markecie nie ma, ale bez wątpienia tor wreszcie był tak przygotowany, że można było wyprzedzać nie tylko przy krawężniku. Dużo dobrego dały także prace torowe w przerwach pomiędzy seriami. Jeśli tak mają wyglądać kolejne zawody na Markecie, to niech Praga zostanie w cyklu SGP choćby na kolejne 21 lat.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Ma być lepiej niż przed tygodniem, ale możliwe są burze


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy sobotnie Grand Prix Czech było najbardziej widowiskowym turniejem na Markecie w ostatnich sezonach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×