Nicki Pedersen, ani nikt inny, nie namiesza we współpracy Marcela Gerharda z Fredrikiem Lindgrenem

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Fredrik Lindgren

Jazda Fredrika Lindgrena wciąż jest najlepszą wizytówką silnika GTR. Marcel Gerhard, twórca produktu, ma jednak nowych klientów. Wśród nich jest Nicki Pedersen. Pojawienie się Duńczyka zbiegło się w czasie z obniżeniem lotów przez Lindgrena.

W przeszłości często zdarzało się tak, że dotychczasowi klienci tunera, do którego trafiał Nicki Pedersen, nagle zaczynali cieniować na torze. Duńczyk kładł dobrą kasę na stół i zabiegał o to, by być traktowanym priorytetowo. Nicki ma dar przekonywania, więc wielu mechaników ulegało jego czarowi.

Gdy Pedersen złożył zamówienie u Marcela Gerharda, wydawało się, że straci na tym Fredrik Lindgren. Zresztą informacja o współpracy Nickiego z Marcelem zbiegła się w czasie z obniżeniem lotów przez Szweda. Początkowo można je było tłumaczyć kontuzją kolana, ale po poprawie sytuacji zdrowotnej nie było lepiej. W sobotniej Grand Prix Czech w Pradze, Fredrik zdobył tylko 6 punktów. Dopiero rozgrywany dzień później mecz w lidze polskiej (10+1 dla ROW-u Rybnik w wygranym 49:41 meczu z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa) był dla zawodnika udany.

Okazało się, że przyczyną problemów Lindgrena nie był jednak Pedersen, ale gasnący silnik, na którym jechał już od długiego czasu. W sumie zaliczył na nim równe 86 biegów. Silnik ostatecznie stracił kompresję w połowie GP Czech, stąd defekt w trzecim starcie. Potem była przesiadka, szukanie regulacji i wygrana w ostatnim biegu imprezy w Pradze. Z tego samego silnika Lindgren korzystał w PGE Ekstralidze i nie miał z nim większych problemów. Teraz powinno być już z górki.

Od osób z bliskiego otoczenia Lindgrena wiemy, że nie ma takiej opcji, by coś zaszkodziło jego współpracy z Gerhardem. Szwed jest i będzie jedynką u szwajcarskiego tunera. Panowie świetnie się dogadują, co było widać zwłaszcza podczas ich niedawnych, wspólnych testów na torze w Rybniku. Lindgren znakomicie czuje sprzęt. Dzięki jego uwagom Gerhard mógł błyskawicznie korygować ustawienia i wyciskać silnik, jak cytrynę.

Warto dodać, że w trakcie testów, po każdej sesji na torze, Gerhard zgrywał dane z silnika na komputer. Lindgren dokładał do tego swoje cenne uwagi. Namawiał też tunera do podejmowania ryzykowanych rozwiązań. Choćby takich, jak próba jazdy bez filtra na przewodzie paliwowym. Brak filtra może spowodować przedostanie się brudu i zatarcie silnika. Z drugiej strony filtr hamuje ciśnienie. Nic dziwnego, że zdjęcie go poprawiło osiągi o 6 procent.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce

Źródło artykułu: