Ostatni mecz Stali Rzeszów z Orłem Łódź poprzedziło małe zamieszanie z torem. Spotkanie miało status zagrożonego, co dla gospodarza oznacza konieczność ubicia nawierzchni w piątek i pozostawienie go do czasu przyjazdu komisarza. Trener łodzian alarmował właśnie w piątek, że procedura została złamana. W GKSŻ cierpliwie wysłuchali szkoleniowca, ale czekali na to, co powiedzą osoby funkcyjne.
Zbigniew Kuśnierski, komisarz zawodów, poinformował przełożonych, że w sobotę tor faktycznie nie był idealnie ubity. Były na nim miejsca wymagające poprawy. Gospodarze szybko jednak wykonali niezbędne prace i przygotowali nawierzchnię, jak należy.
- Trudno mówić o jakimś poważnym naruszeniu procedur - słyszymy w PZM. - Idealnie nie było, ale chodziło naprawdę o detale. Całe zamieszanie w Rzeszowie zrzucamy na karb tego, że trenerzy Orła i Stali nie przepadają za sobą.
Faktycznie Janusz Ślączka, szkoleniowiec Orła i Janusz Stachyra, trener Stali, od pewnego czasu żyją jak Kargul z Pawlakiem. Nie szczędzą sobie uszczypliwości i tak też można potraktować to całe zamieszanie z torem przed ostatnimi zawodami ich drużyn. Oszustwa jednak nie było.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce
Sorry Janusz , ale sam sobie zasłuzyłes Po tej akc- Pan Skrzydlewski wysłał ci Pampersy dwa lata temu - chodziło o nie doszłe zaproszenie zawodnika Orła Łódź bodaj Kuby Jamroga na Memoriał Nazimka, gdzie tydzień póżniej miał być z Orłem mecz. Janusz tłumaczył sie ze zaproszenia niebyło, ale temat i romowa była tyle że Slączka sie zreflektował ze ten tor pozna i bedzie mu łatwiej w meczu- nikt w polemike niewchodził, Skrzydlewski sie smiał tylko.
- Nastepnie w Grudniu zeszłego roku Ślączka pojechał do Pana Witolda - Oficjalnie powiedział w mediach ze był u Skrzydlewskiego zyczenia mu złozyć ( Urodzinowe , czy Imieninowe), oczywiście w takie banialuki tylko debił mógł uwierzyć , bo wiadome że pojechał tam przeprowadzac wstepne rozmowy o kontrakcie trenerskim- gdzie obecnie go realizuje
- Początek tego roku , słynna sprawa z nawierzchnią co Stachyra zostając Trenerem stwierdził ze granulacja jaka została wybrana na tor jest beznadzejna , bedzie trudna do ułożenia i zła - było to 300 ton nowej dosypanej nawieżchni wybranej za kadencji Trenera Slączki . Tu Ślączka powiedział ze nie on jest winny tego wyboru bo podpis złozył prezes Łabudzki, a reaizował to Ratusz jako własciciel obiektu. Tyle ze każdy głupi wie ze ani Łabudzki ani nikt z Ratusza granulacji niewybierał- bo nie ma o tym bladego pojęcia. Robił to pan Ślączka, jaka ma być, jaki skład nalezy dowieść, Łabudzki jako prezes wysłał i podpisał takie pismo a miasto zrealizowało.
-A teraz Ślączka robisz awanture, na temat toru? kolejna sprawa smieszna ,Tyle ze tym razem spaliłeś Ślączko wiele mostów i wiele straciłeś w oczach kibiców.
Tak bałeś sie porażki w Rzeszowie? Wiesz że połowa zespołu na mecz to juniorzy, w dodatku bez doświadczenia, to aż trzeba było takie rzeczy robić ? po komisjach były klub szarpać?
Choć za prezesm Łabudzkim nie jestem, ale prawde powiedział - ze jak sa pieniądze to nie tylko zawodnicy walą drzwiami i oknami , bo trenerzy też. Nie było kasy ześ Pan uciekł do Łodzi przed sezonem ,gdzies dogadal sie wczesniej.
Powiedzial bym ci to wszystko osobiście bo nie raz mijaliśmy sie na treningach stali
A to na koniec starsi kibice zapewne pamiętają , jak pan Ślączka banialuki opowiadał, jeszcze jako zawodnik