Michał Czajka: No i zaczęli...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsze koty za płoty… To, na co czekaliśmy całą zimę wreszcie stało się faktem - ruszył sezon żużlowy AD 2009. Oczywiście po pierwszej kolejce nie będziemy jeszcze rozdzielać medali, bo byłoby to kompletnie bezsensowne, ale kilka spostrzeżeń każdy zapewne już ma.

Najważniejsze w sumie, że pogoda tym razem dostosowała się do terminarza żużlowych rozgrywek i nigdzie nie była ona przeszkodą w rozegraniu zawodów. Wprawdzie niektóre drużyny miały mocno utrudnione treningi, ale wszystko dobrze, co dobrze się kończy - liga wystartowała planowo.

Ekstraliga bez Mistrza Świata

Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek fani zastanawiali się kto w tym roku będzie najmocniejszy, a kto będzie musiał walczyć o ligowy byt. Na ciekawe pojedynki zanosiło się w Lesznie i Zielonej Górze, a tymczasem okazało się, że kibice byli świadkami meczów do jednej bramki. Jakiż ten sport jest nieprzewidywalny. Z tym, że oba przypadki są diametralnie różne. Wiele mówiło się przed sezonem o słynnym już kryzysie gospodarczym, ostatnio było głośno na temat renegocjacji kontraktów. Właśnie te problemy dotknęły zespół z Częstochowy. Nowy kontrakt nie za bardzo spodobał się świeżo upieczonemu tatusiowi Pedersenowi i Mistrz Świata nie pojechał w pierwszej kolejce polskiej Ekstraligi. Jakby tych problemów było mało, to jeszcze drugi z liderów Greg Hancock także nie dojechał do Zielonej Góry i los "Lwów" był przesądzony. Tymczasem gorzowianie, u których także renegocjowano kontrakty (słynna już sprawa Tomka Golloba, który zgodził się na obniżenie zarobków) polegli w Lesznie, a mecz totalnie nie wyszedł Gollobowi. Zresztą żadnemu zawodnikowi z teamu pana Komarnickiego nie było specjalnie do śmiechu. Toruńscy mistrzowie dali ekstraligową lekcję beniaminkowi z Gdańska i odnieśli wyjazdowe zwycięstwo. Zanosi się na to, że młody Australijczyk Holder nie będzie miał problemów z wejściem w wiek seniora z czym tak często borykają się nasi młodzi mistrzowie. Powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej nie udał się "Skórze", ale myślę, że jeszcze za wcześnie mówić, że źle zrobił idąc do Ekstraligi. Drugi z beniaminków czyli bydgoszczanie zdali egzamin i na własnym torze pokonali ekipę z Wrocławia. W drużynie gospodarzy świetnie zaprezentował się młody Sajfutdinow, a dosyć przeciętnie Jonsson. Cieszy dobra dyspozycja po kontuzji Krzyśka Buczkowskiego. W ekipie Marka Cieślaka nie zawiedli Crump i Jędrzejak. Można powiedzieć, że jak zwykle pojechał Nicholls czyli nierówno. Warto odnotować dobry występ Bena Barkera. Falstart zanotował Maciek Janowski.

"Jaskółki" latają bardzo wysoko

Do pogromu drużyny gospodarzy doszło w Poznaniu, gdzie pojawiła się tarnowska Unia. Podopieczni Romana Jankowskiego pojechali znakomicie i nie mieli żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Zawiedli jedynie młodzieżowcy. Pytanie tylko czy po kilku takich meczach włodarze "Jaskółek" nie będą mieli bólu głowy, gdy w kolejce po kasę ustawią się zawodnicy. Spokojne zwycięstwo w Daugavpils odnieśli gospodarze nad ekipą z Grudziądza. Znakomicie zaprezentował się starszy z braci Lagutów i Maksim Bogdanow. W Rzeszowie Marma - Hadykówka pokonała zespół z Ostrowa, a bohaterem miejscowych został Maciej Kuciapa, który był zdecydowanym liderem drużyny. Ostrowianie mogą czuć spory niedosyt, bo na zawody nie dojechał Nicolai Klindt i być może z Duńczykiem w składzie wynik mógłby być całkiem inny. Do niespodzianki doszło w Gnieźnie, gdzie miejscowi przegrali z "Rekinami" z Rybnika. Co ciekawe, goście wygrali w sumie dzięki postawie dwóch zawodników: Mariusza Węgrzyka i Ronnie Jamrożego.

Udany powrót Piły

W drugiej lidze w dobrym stylu powróciła drużyna z Piły. Kolejarz Rawicz nie był w stanie pokonać ekipy trenera Szymko i gospodarze mogli się cieszyć z pierwszej wiktorii w sezonie 2009. Ze swej roli lidera wzorowo wywiązał się Piotr Świst. W Miszkolcu gospodarze nie mieli najmniejszych problemów z Kolejarzem Opole i odnieśli okazałe zwycięstwo. W ekipie gości jedynie Adam Czechowicz próbował podjąć walkę z podopiecznymi Janusza Ślączki. Do ciekawego pojedynku doszło w Lublinie gdzie miejscowi zmierzyli się z drużyną z Łodzi. Jednak gospodarze już przed meczem doznali znacznego osłabienia, bo trener Wilk nie mógł skorzystać z usług Karola Barana, który doznał kontuzji na piątkowym treningu i przez jakiś czas będzie wyłączony z jazdy. Ostatecznie goście okazali się lepsi, a lublinianom pozostały spekulacje co by było, gdyby był Baran.

Tak więc zaczęło się i bardzo dobrze. Życzę kibicom wielkich sportowych emocji, zawodnikom dobrych wyników i bezwypadkowej jazdy, a działaczom powodzenia w walce z kryzysem.

Źródło artykułu: