Plusy i minusy weekendu. Mały wielki człowiek. Jarosław Hampel pojechał jak szatan

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Jarosław Hampel
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Jarosław Hampel

Przed sezonem skrytykowałem Jarosława Hampela pisząc, że wygląda, jak pączek. Teraz, z pełnym przekonaniem, mogę odnotować wielki powrót zawodnika, którego kariera dwa lata temu znalazła się na ostrym zakręcie.

Pierwszy plus dla Jarosława Hampela. Piotra Protasiewicza i Patryka Dudka  pochwaliliśmy w innym miejscu, ale wicemistrzowi świata też się należy dobre słowo. Przede wszystkim za 14. bieg meczu Get Well Toruń - Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra (44:46). Już nie pamiętam, kiedy Jarosław pojechał tak agresywnie i zaciekle, a na dokładkę wyprzedził rywala na dystansie. Zresztą jeszcze w kilku innych momentach tego meczu poszedł Hampel na żyletki. Pokazał, że kontuzja sprzed dwóch lat (kompletnie roztrzaskana noga) już nie siedzi mu w głowie. Brawo.

Do naszego plusa dorzuca się Jacek Frątczak, żużlowy ekspert i były menedżer Falubazu, który pracował z Hampelem. - Dla mnie to jest taki wielki powrót "Małego" człowieka - mówi Frątczak nawiązując do ksywki żużlowca związanej z jego wzrostem. - Pokazał waleczność, nieustępliwość, Jensena zmusił do zaciągnięcia ręcznego hamulca. W ogóle nie bał się ostrych starć, były akcje na styku i dużo, bardzo dużo punktów. Bez Jarka, Falubaz by w Toruniu nie wygrał - komentuje Frątczak.

Kolejny plus ku pokrzepieniu serc, czyli dla drużyny MRGARDEN GKM Grudziądz. Z kiepskimi juniorami, z dziurami w składzie, jechali do Gorzowa na ścięcie. Zrobili jednak swoje wyrabiając tegoroczną wyjazdową normę, czyli 35 punktów. W przypadku spotkania ze Stalą to, a na dokładkę osiem trójek, to coś co robi wrażenie. Może jeszcze jest dla Grudziądza nadzieja?

Z pierwszym minusem przenosimy się na I-ligowe podwórko, konkretnie do Rzeszowa. Stal znowu wycięła telewizji, kibicom i rywalowi niezły numer. Tym razem pojechała w piątkę. Wiem, że przeciwności losu, że Dimitri Berge coś tam źle zamówił, ale ja się pytam, jak to jest możliwe, by klub pozwalał na taką amatorkę. W Stali ewidentnie coś nie działa. Bałagan, to najbardziej delikatne określenie tego, co dzieje się tam dzieje.

ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wracamy do Torunia i minus dla Get Well za tor. Zrobili nawierzchnię taką, że lepiej czuli się na niej goście. W piątek i w sobotę drużyna trenowała w innych warunkach (chłodno, temperatura około 15 stopni), niż w dniu zawodów (lato w pełni). Poza tym zalewanie toru wodą przyniosło efekt odwrotny od zamierzonego. Już w trakcie telewizyjnej transmisji w nSport+ eksperci dziwili się, po co Get Well leje tyle wody.

Na koniec minus dla Adriana Miedzińskiego. Upada co mecz i ta tendencja zaczyna być niepokojąca. Zawodnik, dla własnego bezpieczeństwa i dla świętego spokoju, powinien iść na jakieś kompleksowe badania. W niedzielę, na bezmyślnej jeździe Adriana stracił Jason Doyle. Jacob Thorssell szczęśliwie uniknął najgorszego.

Źródło artykułu: