Adrian Miedziński jest zagrożeniem dla siebie i innych. Powinien zostać przebadany
- Patrząc na to, co wyprawia w tym sezonie Miedziński, nie mam wątpliwości, że przydałyby mu się solidne badania, z EEG włącznie - mówi doktor Piotr Stencel z zespołu medycznego PZM, dodając, że powinien to zrobić dla siebie i dla rywali z toru.W tym sezonie nie ma meczu, w którym Adrian Miedziński nie spowodowałby jakiegoś karambolu, względnie sam nie upadł na tor. Wiele jest komentarzy w stylu, że z zawodnikiem Get Well Toruń nie wszystko jest w porządku, a jego zachowanie na torze to efekt ciężkich wypadków w sezonie 2013 i 2014.
W 2013 roku, w meczu Czechy – Polska w Pradze, Miedziński doznał wstrząśnienia mózgu po wypadku. Na 30 minut stracił przytomność. W 2014 roku zaliczył upadek w Grand Prix w Bydgoszczy, gdzie uderzył głową w tor. Próbował wstać, ale słaniał się na nogach niczym bokser po ciężkim nokaucie. Wyglądało to przerażająco.Od tamtego czasu wielu zawodników i ekspertów zwraca uwagę, że wypadki negatywnie wpłynęły na Adriana. - Nie ma instynktu samozachowawczego - opowiada nam jedna z osób. - Nie umie ocenić, kiedy zamknąć gaz. W jego jeździe dosłownie nie ma hamulców.
W ostatniej kolejce Miedziński najpierw omal nie skasował Jacoba Thorssella, a w 14. biegu meczu Get Well - Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra (44:46) wpakował się na jadącego przed nim Jasona Doyle'a. Rywal nabawił się urazu prawej stopy, a Miedziński po tym, jak spadł z motocykla i uderzył z impetem w bandę, na moment stracił przytomność oraz złamał kość łokciową i promieniową.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Od wypadków w Pradze i Bydgoszczy coś złego dzieje się z Adrianem, a wszyscy chowają głowę w piasek - komentuje nasz ekspert Wojciech Dankiewicz, żużlowy menedżer. - Dobrze, że nie doszło do wielkiej tragedii, ale czas najwyższy, żeby najbliższe otoczenia zasygnalizowało zawodnikowi, by zrobił porządne badania.
- W ostatnich spotkaniach mieliśmy wiele sytuacji z Adrianem, gdzie rywale jakoś się wyratowali - dodaje Robert Dowhan, były prezes Falubazu. - Jego przypadek powinien skłonić Ekstraligę Żużlową do wprowadzenia przepisu, że dwa wykluczenia za upadki bądź czerwona kartka za brutalną jazdę powinny oznaczać przymusowe skierowanie do specjalistycznej kliniki.
Żużlowcy oczywiście robią badania i nikt nie startuje bez odpowiedniego wpisu w książeczce o zdolności do jazdy. Słyszymy jednak, że te badania to często zwykła lipa. - Można je zrobić nie idąc nawet do lekarza - wyjaśnia Dankiewicz tłumacząc, że jedna z osób pracujących w klubie zbiera wszystkie książeczki i idzie do lekarza po wpisy.
Często zdarza się i tak, że zawodnik idzie do lekarza, ale zataja informację o swoich problemach, bo to oznaczałoby cofnięcie zgody na jazdę. Jeden z lekarzy medycyny sportowej zdradził nam, że sportowiec przyszedł do niego po wpis i mówił, że jest całkowicie zdrowy i tydzień później odwiedził go, jako specjalistę z ortopedii i narzekał na bóle kolan i inne przypadłości.
W ostatnich dniach niektórzy działacze GKSŻ odbierali telefony z sugestiami, że czas najwyższy wysłać Miedzińskiego na konkretne badania, z EEG (elektroencefalografia, to badanie zalecane dla pacjentów, u których zaobserwowano zaburzenia pracy układu nerwowego - dop. red.) włącznie. - Do tego jakieś psychotesty, bo ta agresywna jazda Adriana jest już słynna w całym środowisku - komentuje Dankiewicz. - Ludzie przyjeżdżają na mecze i zastanawiają się, kiedy przydzwoni. Tu nie ma jednak z czego żartować. Mózg żużlowca często jest narażony na takie ciosy, że to wymaga poważnego potraktowania. My często mijamy zawodnika, jak pijanego leżącego na ławce, a tu trzeba się zatrzymać, wyciągnąć rękę, bo on często nie zdaje sobie sprawy, że coś jest nie w porządku.
- Od pewnego czasu obserwujemy, że coś złego dzieje się z Miedzińskim - mówi Piotr Stencel z zespołu medycznego PZM. - Pamiętam, jak kiedyś wkomponował Emila Sajfutdinowa w bandę, ale i też jak próbował przed nami uciekać po pamiętnym upadku w Grand Prix Bydgoszczy. Trzeba zmobilizować toruński klub, żeby dopilnował zawodnika, który powinien się kompleksowo przebadać. Może też zrobić badania psychiatryczne.
Nie ma przepisu ani zapisu w regulaminie, na bazie którego PZM czy GKSŻ mógłby przymusić Miedzińskiego do zrobienia badań. Zresztą zawodnik je ma, a związek nie ma prawa podważyć opinii lekarza, który je wykonał i dał zgodę. Dopiero, gdyby doszło do jakiegoś naprawdę tragicznego wypadku i wejścia prokuratora, to wszelkie wpisy i badania byłby weryfikowane. Tylko czy naprawdę musi dojść do nieszczęścia, żebyśmy rozwiązali problem zawodników, którzy często jeżdżą, jak szaleni?
-
siarat2 Zgłoś komentarz
co za belkot pisza te sf! sami niech sie przebadaja! -
kompozytor Zgłoś komentarz
Ostafinski,a kiedy ty udasz sie na kompleksowe badania? -
Tadeusz Masiak Zgłoś komentarz
przychodzi mi stwierdzenie witaj w klubie samobujców zaznaczam że nie przepadam za Toruniem ale Adriana Miedzińskiego cenię za wierność swojemu klubowi :) . -
Cz-waCKM Zgłoś komentarz
badania to potwierdzą PZM powinien odebrac licencję zawodniczą ! - Całe zycie przed nim , mlody chlopak niech szanuje swoje i zdrowie innych... - Tyle w temacie... -
KamcioGKM Zgłoś komentarz
bedziecie mowic, ze tak sie jezdzi, ze zuzel jest dla mezczyzn itd. Wszyscy widza ze po tych upadkach pod deklem ma nie halo, ale wy dalej brniecie ze cudowny chlopak. Jedyne co wam pozostaje to ciskac kubkami w Cieslaka. Byc moze spadniemy, ale to pikus wobec apetytow Torunia. Mial byc final a bedzie baraz ! -
Lisiu Zgłoś komentarz
To może pan Ostafiński uda się razem z Miedziakiem, dwie pieczenie na jednym ogniu. :D -
Ed. Zgłoś komentarz
odpuścił no i doszło do zderzenia. Gdyby było inaczej to stwierdził by Pan że jeździ zachowawczo. Środowisko zawodników sobie z tym (jeżeli jest to naganne) poradzi. Przykład trenera Kokina jest tu adekwatny, i to bez Pana pomocy. Pan zaś wsadził kij w mrowisko i pewnie nie będzie Pan wiedział jak z tego wybrnąć. M.Jabłoński też zapomniał o swoich wyczynach z bratem jak jeździł w Wybrzeżu. Przykładów można mnożyć i to prawie w stosunku do każdego zawodnika. Pan oczywiście tego nie chce widzieć - ot dziennikarska bezstronność. -
bodzio 1 Zgłoś komentarz
Jakis dobrej klasy neurochirurg powinien sie zająć tym ciężkim przypatkiem facet ma fest odchylki -
xromen Zgłoś komentarz
gubi.Powinien popracować z psychologiem na ten temat a może by się opanował bardziej. -
sinalco78 Zgłoś komentarz
niemal jego zasługa...eh, szkoda gadać. -
Maciej Żółtowski Zgłoś komentarz
Baj de łej : Nie sądzicie, że red. Ostafiński jest zagrożeniem dla rzetelnego dziennikarstwa i powinien zostać przebadany? -
sinalco78 Zgłoś komentarz
meczu chce pokazać, iż bardzo mu zależy. Nie jedzie tylko dla sportu, jak Herbie i Crispy, ale dla całego Torunia i klubu, który reprezentuje. Wydaje mi się, że właśnie to mu przeszkadza, bo czasem tak jest, że im człowiek bardziej się stara, tym łatwiej jest się "zagotować". Zawody międzynarodowe i ligowe, kiedy tylko nie odbywają się na MA całkiem nieźle mu wychodzą i przyzwoicie punktuje, wcale nie będąc zagrożeniem dla rywali. Zatem apeluje z tego miejsca, a podkreślam, że nie jestem kibicem Apatora- nie róbmy z człowieka idioty i bandyty. Faktycznie ostatnie sezony pokazują, że często jeździ niebezpiecznie, ale trzeba najpierw poznać przyczynę, by móc kogoś oceniać.Porównując, proponuję sprawdzić ile wykluczeń i upadków w karierze miał np. Damian Baliński(z całym szacunkiem dla p.Damiana), a zmiana barw klubowych spowodowała, że nieco nabrał ogłady w jeździe. Może p. Adrianowi właśnie potrzebna jest taka odskocznia, żeby mógł pojeździć bez ciśnienia, u dobrego trenera, w innym otoczeniu, bo nie dziwię się wcale, iż przy atmosferze jaka jest obecnie w Toruniu, taki walczak stara się wychodzić z siebie. Ps. Jestem w 100 procentach pewien, że zawodnik nie ma "ubytków w mózgu" jak niektórzy sugerują i życzę mu powrotu do zdrowia i wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Pozdrawiam normalnych kibiców z całej Polski. -
Zozole Zgłoś komentarz
komentującymi - sukces gwarantowany i $$$ za kliknięcia leca :-)