Tuż po 16:30 w niedzielne popołudnie stadion im. Alfreda Smoczyka na moment ucichł. Po starcie 1. biegu na dwóch pierwszych pozycjach zameldowali się zawodnicy gości. Publiczność zgromadzona na trybunach przecierała oczy ze zdumienia kiedy jako pierwszy na metę wpadł Karol Baran, a tuż za nim Leon Madsen. Po wyścigu kibice biało-niebieskich wyrazili swoją dezaprobatę ogromną porcją gwizdów skierowaną w stronę Emila Sajfutdinowa oraz Petera Kildemanda.
Nie ma się co dziwić, że atmosfera w parkingu po tym pierwszym starcie była bardzo napięta. - Nie chcę mówić co powiedziałem po przegranym biegu, bo trzeba by było wszystko wypikać. Wiadomo, że była złość, ale trzeba było jechać dalej. Trzeba było się sprężyć, skupić, nie panikować i robić swoją robotę. Tak też zrobiliśmy i dociągnęliśmy do końca - przyznał Piotr Baron.
Trzeba przyznać, że zarówno zawodnicy leszczyńskiej Unii, jak i sztab szkoleniowy zachowali zimną krew i już od drugiego wyścigu przejęli inicjatywę. Żużlowcy Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa poza pierwszym startem nie zdołali już odnieść drużynowego zwycięstwa biegowego. Oprócz wygranej Barana tylko raz udało im się odnieść triumf indywidualny (Rune Holta wygrał 13. bieg). Zawody ostatecznie zakończyły się wynikiem 57:33 dla biało-niebieskich.
Teraz przed reprezentantami leszczyńskiej Unii trzy mecze wyjazdowe. Pierwszy już w czwartek z ROW-em Rybnk. Wydaje się, że ten pojedynek jest bardzo ważny, ponieważ wygrana bardzo przybliżyłaby drużynę z Wielkopolski do fazy play-off. - Każdy mecz jest ważny i do każdego podchodzimy poważnie. Mieliśmy spore problemy ze sprzętem i mam nadzieję, że to wszystko już ruszyło - zakończył menedżer Piotr Baron.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]