Polski tuner spod Ostrowa robi furorę. Zbudował silniki, które wygrywają z najlepszymi

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak w barwach klubu z Krakowa
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak w barwach klubu z Krakowa

Andrzej Szczepaniak, w przeszłości żużlowiec ostrowskiego klubu, a od wielu lat mechanik, stworzył w tym sezonie silniki, na których jego młodszy syn, Mateusz robi prawdziwą furorę. - Silniki są fenomenalne. Jadą wszędzie - chwali ojca Mateusz.

Mateusz Szczepaniak to jedna z rewelacji tego sezonu. 30-letni żużlowiec spisuje się wyśmienicie nie tylko w Nice 1. Ligi Żużlowej, ale także na arenie międzynarodowej. Zawodnik bez wątpienia ma nie tylko formę, ale także najlepszy w karierze sprzęt. - Na początku miałem jeden świetny silnik, który jechał wszędzie. Teraz mam już dwa tak samo szybkie silniki. Ten drugi spisuje się podobnie. Żeby mieć takie szybkie motocykle nie szukałem nigdzie daleko, nie zamawiałem ich u zagranicznych tunerów. To wszystko dzieło mojego taty - chwali Andrzeja Szczepaniaka jego syn, Mateusz.

Wykręcenie najlepszej średniej w Nice 1. LŻ, awans do finałów SEC, finału IMP oraz Grand Prix Challenge nie byłoby możliwe bez światowej klasy sprzętu. - Silniki są nie tylko bardzo dobre, ale wręcz fenomenalne. Jadą wszędzie. Ja tylko muszę nie popełniać błędów i w miarę dobrze je ustawić. Muszę trzymać się kierownicy, bo są naprawdę szybkie - śmieje się Mateusz Szczepaniak.

Świetna jazda zaowocowała zainteresowaniem klubów zagranicznych 30-latkiem urodzonym w Ostrowie. Czy zatem stworzenie tak szybkich silników zwiększyło również zainteresowanie pracą Andrzeja Szczepaniaka? - Na ten moment tata nie ma zleceń od innych zawodników. Wiem, że jakieś zapytania były. Tak jak widać na moim przykładzie, tata dobrze przygotowuje silniki. Polak we Wysocku Małym pod Ostrowem ma swój warsztat i przygotowuje w nim silniki, które mogą wygrywać z silnikami tunerów z Anglii, Szwecji czy Danii - podkreśla żużlowiec.

Mateusz Szczepaniak zdradza, że silniki jego ojca nie mają w sobie nic nadzwyczajnego. - Technologicznie silniki w żużlu to nie jest jakiś kosmos. Jak jest wszystko dobrze zrobione ten silnik musi jechać. Kosmicznych maszyn do stworzenia silnika żużlowego nie potrzeba. Wystarczy dobra ręka oraz dobrze przemyślany plan tego silnika. Jak widać, idzie wygrywać na nim ze wszystkimi - podkreśla Mateusz Szczepaniak, który chucha i dmucha na silniki przygotowane przez ojca. - Używam ich tylko w lidze i najważniejszych imprezach. Na treningi szkoda, bo przecież przy takich temperaturach wszystko szybko się przegrzewa -kończy nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Komentarze (31)
avatar
eddy
24.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Kmiecik , czy zes sie chlopie ..szaleju ..napil????:)) 
avatar
eddy
24.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
No to Marzotto , Gravesen , Anderssen , Kowalski , Holloway , nie mowiac o Johnsie ...na szczaw ! Gora ...nasi !!!:))D. 
avatar
Wielka Sparta
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Johns i Andersson już zwijają interes.... 
avatar
kokersi
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Powiem tak, te silniki do szlaki to technologicznie średniowiecze, cały czas słyszymy epopeje o kosmicznych problemach przy regulacju dysz, zapłonu, sprzęgła, złych temperaturach i wilgotności. Czytaj całość
avatar
Partia
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To artykuł sponsorowany czy jak?
Jakby to wszystko było takie bajecznie łatwe...