Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Przed sezonem Włókniarz był dla mnie murowanym kandydatem do spadku.
Łukasz Kowalski, były wiceprezes Włókniarza Częstochowa: Przed sezonem, to nawet zawodnicy się do tego klubu nie garnęli. Transfery, jakich dokonano, zostały wymuszone na zarządzie. Brano żużlowców niechcianych. W zasadzie, to zastanawiam się, czy autorem zakupów był zarząd, czy życie. Stawiam na to drugie. Przemyślanym ruchem był tylko Rune Holta. O niego walczono, bo kochają go kibice, bo dla niego był to powrót do domu.
Pamięta pan, jakie słabości wytykano drużynie Włókniarza przed rozpoczęciem rozgrywek?
Mówiono, że zespół do spadku, bo nie ma lidera i zawodnika na ostatni bieg, Znowu jednak życie wykreowało lidera. Nawet dwóch. Na piętnasty bieg są Madsen i Holta. Włókniarz stał się fajnym przykładem na to, że eksperci i fachowcy też się mylą. Poza wszystkim częstochowska drużyna fajne nam się zjednoczyła. To było widać w parku maszyn na meczu z Get Well. Zawodnicy z Torunia mieli zwieszone głowy, a Włókniarz był zmobilizowany i skoncentrowany. Dwóch ludzi z zewnątrz sprawiło, że tak to wygląda. Chodzi mi o trenera Lecha Kędziorę i menedżera Michała Finfę. Michał był u mnie przed sezonem, żeby wręczyć mi karnet. Przegadaliśmy trzy godziny. Mogę powiedzieć, że on jest surowo oceniany, ale to mądry i pracowity facet. Wiele rzeczy poukładał.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
To proszę powiedzieć, jaki był pana typ na Włókniarza zanim liga ruszyła?
Nie będę oszukiwał. Widziałem ten zespół na miejscach siedem, osiem. Nie do końca wierzyłem w siłę drużyny. W trakcie sezonu moja wiara też rosła wolno. Wygrana z ROW-em u siebie mnie nie zaskoczyła. Z Get Well też nie, choć przed sezonem nie można było tego zakładać. Jednak pokonanie mistrza Polski z Gorzowa to jest szok i wielka sensacja. Włókniarz, dzięki temu zwycięstwu, jest jedną nogą w ekstralidze w sezonie 2018.
Wygrana w niedzielę z GKM zamknie sprawę?
Tak. I wystarczy wygrana za dwa, choć jak będzie za trzy, to jeszcze lepiej. I jeśli tak się stanie, to Włókniarz będzie w nie lada komfortowej sytuacji. Już nic nie będzie musiał, zejdzie cała presja. Pamiętam te niepotrzebne polemiki prezesa Michała Świącika z Zenonem Plechem, do których dochodziło przed sezonem. Ekspert nie oszczędzał Włókniarza, prezes się nie zgadzał i było nerwowo. Jednak Włókniarz pokazał siłę. Miał być mocny u siebie i jest. Zaletę klubu jest to, że potrafi się świetnie przygotować do tych domowych spotkań.
Wierzy pan w historie, że trener Lech Kędziora na każdy mecz przygotowuje inny tor i zaskakuje tym rywali.
Wiele dobrego słyszałem na temat Kędziory, choć osobiście go nie znam, bo nigdy słowa z nim nie zamieniłem. Sławek Drabik opowiadał mi jednak dużo dobrego. Co? Że jest fajny, że nie robi zamętu, że słucha zawodników w kwestiach przygotowania toru. Wiem też, że nie lubi, jak mu się ktoś wtrąca do roboty. Myślę, że na początku trochę mu się zarząd wtrącał, ale teraz już nie, bo jest pełne zaufanie. Kędziora na to zapracował.
Przykład Włókniarza pokazuje, że można nie mieć wielkiej kasy i zbudować coś dobrego.
Pamiętam sytuację sprzed sezonu 2014, kiedy jednak beniaminek miał ułatwiony proces budowania drużyny. Wtedy było dziesięć zespołów, bo po 2013 trzy spadały. Wybór zawodników był szeroki. Teraz prezes Świącik nie miał takiego komfortu. Zdegradowana została mocna Unia Tarnów i w zasadzie tylko Leon Madsen pojawił się na rynku do wzięcia. Poza wszystkim, i o tym nie wolno zapominać, Włókniarz miał trudniej. Zawodnicy mieli ograniczone zaufanie, nie chcieli iść do odradzającego się klubu. Niektórzy woleli inne oferty, bo nie wiedzieli na czym Włókniarz stoi. Dlatego też wcześniej powiedziałem, że to życie, a nie zarząd, zbudowało skład na sezon 2017.
Problem jest taki, że Włókniarz nie przyciąga. Na mecze chodzi mało ludzi.
Kiedyś Marian Maślanka powiedział, że w Częstochowie są kibice gazetowo-telewizyjni, więc nie przychodzą na stadion. Sześć, siedem tysięcy, to jest ten żelazny elektorat, który chodzi. Są też jeszcze kibice sukcesu, których na razie nie ma. Może na GKM przyjdzie więcej. To nie jest topowa drużyna, ale stawka rośnie. A potem? Może Włókniarz powinien zacząć robić jakieś promocje. Robert Dowhan tłumaczył mi, że pokazywanie w telewizji pustych miejsc nie jest dobre. Lepiej rozłożyć jakąś reklamę. Dajmy jednak zarządowi czas.
A te pustki na trybunach mogą się przełożyć na finansowe kłopoty?
Odpowiem tak, chciałbym żeby kibice pomogli tej drużynie. Chcieli ligi w Częstochowie, więc niech teraz coś temu klubowi dadzą. Warto, bo ceny biletów są rozsądne. We Wrocławiu jest średnio o 20 złotych drożej, a przecież jakość częstochowskiego produktu nie jest zła. Mieli dostawać łomot, ale radzą sobie. Jest też na kogo popatrzeć. Jest Holta, którego kibice uwielbiają, jest skuteczny Madsen, jest Baran, który wyskoczył z dużego cienia.
Jaka jest przyszłość tej drużyny? Czy w tym kształcie ma szansę zrobić coś dobrego w następnym sezonie?
Jak już będzie to szóste miejsce, to myślę, że Włókniarz powinien pomyśleć o jednym dobrym zawodniku, który dojdzie do Madsena i Holty. Zagarowi można dać szansę. Nie ma dobrego sezonu, więc będzie można z nim wynegocjować niezły kontrakt. Na zasadzie dajemy ci szansę. Co kupić? Jakby spadł Toruń, to raczej ciężko byłoby coś wyciągnąć, ale jak GKM, to warto pomyśleć o Artiomie Łagucie i Krzysztofie Buczkowskim. Może nawet o pakiecie. Włókniarz będzie miał za rok większe możliwości. Miasto nie obetnie dotacji, dojdą też dodatkowe środki z Ekstraligi Żużlowej.
Jakby jeszcze Włókniarz miał jakiegoś mocnego juniora, to wyglądałoby to naprawdę nieźle.
Tu ruch wydaje się oczywisty. Mam na myśli Maksyma Drabika. Na magii nazwiska, team Drabika mógłby zebrać niezły budżet. A prezes Świącik, mając Maksyma, zyskałby trzy, cztery tysiące na trybunach. Łatwo jednak nie będzie, bo z tego co mi wiadomo, Sparta dobrze opiekuje się młodym Drabikiem.
Gdansk,Bydgoszcz,Pila nigdy nie splacily swoich dlugow i nigdy nie splaca,pieniadze przepadly,powstawaly tam nowe kluby,tak bylo w latach 9 Czytaj całość