Już początek zawodów wzbudził sporo kontrowersji. Podczas pierwszej kosmetyki toru, zroszono go tak, że zawodnicy jadący z tyłu przyjmowali niemiłosierną szprycę spod kół rywali i byli praktycznie bez szans na nawiązanie walki.
- To był niezwykle przewrotny turniej i dość zaskakujący, jeśli chodzi o decyzje organizatorów odnośnie kosmetyki toru. W Daugavpils tłumaczono się, że doszło do błędu w sztuce, stąd też nie było roszenia. Tutaj natomiast przed drugą serią wylano na tor za dużo wody, co też było niezrozumiałe. Całe szczęście, że wszyscy chłopacy wracają z tych zawodów cali i zdrowi, bo naprawdę doszło do kilku bardzo groźnie wyglądających sytuacji - zauważył Jacek Frątczak.
Grand Prix Danii zakończyło się zwycięstwem Macieja Janowskiego, a na trzecim miejscu uplasował się Patryk Dudek. Nasz ekspert zwraca jednak uwagę, że pozostała dwójka Polaków również mogła wjechać do półfinałów. - Oczywiście cieszymy się z sukcesu Macieja Janowskiego i Patryka Dudka, ale też żałujemy pozostałych dwóch naszych reprezentantów, którzy w końcówce rundy zasadniczej pojechali bardzo pechowo. Wynikało to, moim zdaniem, głównie ze stanu nawierzchni. Bartek Zmarzlik w ostatnim swoim starcie, tylko dzięki ogromnym umiejętnościom, zdołał opanować motocykl. Przecież to są mistrzostwa świata. Nie jadą tam ułomki czy amatorzy. Ścigają się tam najlepsi żużlowcy świata, a nie początkujący juniorzy. Mimo tego, oglądaliśmy na torze gigantyczne problemy nie tylko naszego Bartka Zmarzlika, ale także dwukrotnego mistrza świata, Taia Woffindena, który stawał wręcz w poprzek toru - zaznaczył Frątczak.
Brytyjczykowi wyrywało motocykl i tylko cudem go utrzymał, nie powodując karambolu. Jeszcze większe kłopoty w ostatnim wyścigu miał Polak. - Podobnie zachowywał się sprzęt Bartosza Zmarzlika. Do obu sytuacji należy znaleźć wspólny mianownik, który był tor. Wielka szkoda także Piotrka Pawlickiego, który w ostatnim wyścigu był rewelacyjnie dopasowany, a wylądował w błocie i stracił szanse na półfinał. Nie wykonał on praktycznie żadnego ruchu na motocyklu, a pociągnęło go dość mocno. Biorąc jednak po uwagę te wszystkie okoliczności, Grand Prix w Horsens zakończyło się wielkim sukcesem Polaków, którzy obecnie zajmują miejsca w czołowej formie. Wierzę, że na koniec sezonu dwóch naszych reprezentantów może odbierać medale IMŚ - zakończył Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody