Całe szczęście, że wszyscy wracają z Horsens cali i zdrowi

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik

Kilka fantastycznych wyścigów z kapitalnym ściganiem, ale też niesamowite problemy żużlowców najwyższej światowej klasy z opanowaniem motocykli. Grand Prix w Horsens było pełne zaskoczeń i zwrotów akcji na szczęście z happy endem dla Polaków.

Już początek zawodów wzbudził sporo kontrowersji. Podczas pierwszej kosmetyki toru, zroszono go tak, że zawodnicy jadący z tyłu przyjmowali niemiłosierną szprycę spod kół rywali i byli praktycznie bez szans na nawiązanie walki.

- To był niezwykle przewrotny turniej i dość zaskakujący, jeśli chodzi o decyzje organizatorów odnośnie kosmetyki toru. W Daugavpils tłumaczono się, że doszło do błędu w sztuce, stąd też nie było roszenia. Tutaj natomiast przed drugą serią wylano na tor za dużo wody, co też było niezrozumiałe. Całe szczęście, że wszyscy chłopacy wracają z tych zawodów cali i zdrowi, bo naprawdę doszło do kilku bardzo groźnie wyglądających sytuacji - zauważył Jacek Frątczak.

Grand Prix Danii zakończyło się zwycięstwem Macieja Janowskiego, a na trzecim miejscu uplasował się Patryk Dudek. Nasz ekspert zwraca jednak uwagę, że pozostała dwójka Polaków również mogła wjechać do półfinałów. - Oczywiście cieszymy się z sukcesu Macieja Janowskiego i Patryka Dudka, ale też żałujemy pozostałych dwóch naszych reprezentantów, którzy w końcówce rundy zasadniczej pojechali bardzo pechowo. Wynikało to, moim zdaniem, głównie ze stanu nawierzchni. Bartek Zmarzlik w ostatnim swoim starcie, tylko dzięki ogromnym umiejętnościom, zdołał opanować motocykl. Przecież to są mistrzostwa świata. Nie jadą tam ułomki czy amatorzy. Ścigają się tam najlepsi żużlowcy świata, a nie początkujący juniorzy. Mimo tego, oglądaliśmy na torze gigantyczne problemy nie tylko naszego Bartka Zmarzlika, ale także dwukrotnego mistrza świata, Taia Woffindena, który stawał wręcz w poprzek toru - zaznaczył Frątczak.

Brytyjczykowi wyrywało motocykl i tylko cudem go utrzymał, nie powodując karambolu. Jeszcze większe kłopoty w ostatnim wyścigu miał Polak. - Podobnie zachowywał się sprzęt Bartosza Zmarzlika. Do obu sytuacji należy znaleźć wspólny mianownik, który był tor. Wielka szkoda także Piotrka Pawlickiego, który w ostatnim wyścigu był rewelacyjnie dopasowany, a wylądował w błocie i stracił szanse na półfinał. Nie wykonał on praktycznie żadnego ruchu na motocyklu, a pociągnęło go dość mocno. Biorąc jednak po uwagę te wszystkie okoliczności, Grand Prix w Horsens zakończyło się wielkim sukcesem Polaków, którzy obecnie zajmują miejsca w czołowej formie. Wierzę, że na koniec sezonu dwóch naszych reprezentantów może odbierać medale IMŚ - zakończył Frątczak.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Komentarze (20)
avatar
Masło Budyń jak marzenie
25.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wszystko zwalają na tor okej, ale o tym że Zmarzlik wpakował na prostej dwa razy w dechy najpierw Antonia a potem Bjerre to już polaczki nie napiszecie ;) szczęście że im się nic nie stało :) A Czytaj całość
avatar
FC
25.06.2017
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Pawlicki w lidze 2x W , teraz upada przez nikogo nie atakowany na 1 pozycji. Czyli wg rozumowania co niektórych nadaje sie do psychiatry? 
DK Team
25.06.2017
Zgłoś do moderacji
10
9
Odpowiedz
gorzowskim fanatykom nie przetłumaczysz ze ich pupilek to zwykły torowy cham...niech sobie dalej siedzą na stadionie i zajadają stare bułki i popijają ciepłymi napojami...ale jakby to Nicki tak Czytaj całość
avatar
RavStal
24.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
7
Odpowiedz
Bartek w ferworze walki potrafił opanować maszyne i nie upaść ale co zrobił Świr z Leszna nie atakowany przez nikogo jadąc na prowadzeniu upadł jak przedszkolak buahaha! 
DK Team
24.06.2017
Zgłoś do moderacji
6
6
Odpowiedz
Oczywiście tor był beznadziejny...róbcie bardziej betonowe na lidze i jak tylko ktoś napluje to odwołujcie zawody...a na Zmarzlika przyjdzie czas aż go ktoś wpakuje w bandę tak jak on to robi o Czytaj całość