Stal Rzeszów notuje słaby sezon sportowo, wizerunkowo i organizacyjnie. Właściwie trudno jednoznacznie wskazać jakieś pozytywy w 2017 roku. Słaba jazda przekłada się na coraz niższą frekwencję na Stadionie Miejskim w Rzeszowie.
23 czerwca odbyła się kolejna edycja corocznego Europejskiego Stadionu Kultury w Rzeszowie. Organizatorzy szacują, że na takich wykonawców jak Kamil Bednarek, Monika Brodka oraz zespoły Enej, LemON i The Kooks przyszło ponad 40 tysięcy osób. Wydaje się, że wszystkie imprezy żużlowe nad Wisłokiem w tym sezonie nie zgromadzą nawet 2/3 takiej widowni.
- Zawsze jest tak, że najpierw musi być aspekt sportowy, a potem dopiero można liczyć na kibiców - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. W ratuszu ubolewają nad tym, co się dzieje w klubie. - U nas chociaż siatkówka się trzyma. Pamiętam, jak Resovia grała jeszcze w hali ROSIR-u, gdzie chodziło kilkaset osób. Potem przyszedł sukces, nowa hala i wszystko się zmieniło - wspomina. Asseco Resovia Rzeszów po latach tułania się po niższych ligach awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej. Od tego czasu zdobyła trzy tytuły mistrza Polski w siatkówce.
Stal o tytułach nie ma co marzyć. W tej chwili walczy jedynie o to, aby kibice mogli za rok oglądać żużel w wydaniu pierwszoligowym. Oczywiście, jeśli klub do tego czasu nie padnie. - Żużel jeszcze niedawno był sztandarową dyscypliną w Rzeszowie. Bardzo źle się dzieje, że teraz tak dołuje - komentuje Chłodnicki.
Światełka w tunelu dla rzeszowskiego żużla nie widać, więc można spodziewać się, że kibiców na stadionie będzie coraz mniej. Wpływ na to ma między innymi wysyłanie na wyjazdowe mecze niekompletnych składów czy fatalny wizerunek klubu oraz ludzi w nim pracujących. Jedyny pozytyw dla kibiców jest taki, że Miasto Rzeszów powoli radzi sobie z niechcianymi gośćmi na obiekcie przy Hetmańskiej, czyli gołębiami. Na stadion przylatuje ich bowiem coraz mniej.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu