To co zrobił Grigorij Łaguta zszokowało cały żużlowy świat. W organizmie żużlowca wykryto meldonium, środek znajdujący się na liście substancji zakazanych. To ten sam produkt, który wcześniej wykryto m.in. we krwi tenisistki Marii Szarapowej oraz u rosyjskich lekkoatletów. Generalnie meldonium jest popularny wyłącznie w krajach byłego Związku Radzieckiego.
- Mam nadzieję, że to jest ostatnia historia z dopingiem w tym sezonie - mówi Jacek Frątczak, ekspert naszego portalu. - Ostatnio poluźniono nieco kontrole. Wszystko się uspokoiło, bo w poprzednim sezonie nie było ani jednej wtopy. A nagle w czerwcu kontrole antydopingowe niespodziewanie się wzmogły - dodaje Frątczak. Do tej pory pobrano próbki od kilkunastu zawodników. Wpadł tylko Grigorij Łaguta.
Choć Krzysztof Cegielski podkreślał ostatnio, że w środowisku żużlowym nie ma czegoś takiego jak przemysł dopingowy, to jednak zauważał przy tym, że zawodnicy mogą sięgać po niedozwolone środki na własną rękę. Frątczak ma nadzieję, że do Łaguty nie dołączą już kolejne nazwiska.
- W środowisku plotkuje się, że doping w żużlu znowu jest obecny, czego dowodem jest osoba Łaguty. Aferę dopingową już mamy, ale niebawem możemy usłyszeć o kolejnych żużlowcach. Żywię nadzieją, że jednak tak się nie stanie. Ale proszę zauważyć, że to co zrobił Łaguta to nie jest sprawa palenia trawki jak u Aleksandra Łoktajewa. Tu jest dużo poważniej, a środek jaki wykryto w jego organizmie nie jest błahą sprawą - dodaje Frątczak.
33-letniemu Łagucie za stosowanie środków dopingujących grozi do czterech lat bezwzględnej dyskwalifikacji. Rosjanin reprezentował w tym sezonie barwy ROW-u Rybnik i Eskilstuny Smederny.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
Czy Twoim zdaniem będziemy mieć w tym sezonie kolejnych "dopingowiczów"? 
Serce się radowało widząc tak cie Czytaj całość