Sternik "Lwów" przyznał na łamach Gazety Wyborczej, że rozmowy z Gregiem Hancockiem nie były łatwe. - Doszedłem z nim do porozumienia po długich negocjacjach, ale prowadzonych fair. Greg miał prawo być rozgoryczony, powiedział jakieś mocniejsze słowa ale trzeba go zrozumieć. Najważniejsze, że nadal będzie jeździł dla nas. Weźmie udział w poniedziałkowym meczu z Lesznem, ale nie tylko bo chce się dobrze przygotować do meczu z Unią i przyjedzie na piątkowy trening punktowany z Marmą Rzeszów.
Prezes Włókniarza nie zapomniał oczywiście podziękować wszystkich osobom, które wspomogły klub w niezwykle trudnych chwilach. – Jesteśmy wdzięczni i serdecznie dziękujemy osobom, które nas wspomogły. Jeżeli nie będą miały one nic przeciwko podamy publicznie ich nazwiska. Muszę jednak powiedzieć o wyjątkowo cennej i wzruszającej pomocy. Wsparli nas finansowo dwaj członkowie mistrzowskiej drużyny z 1959 roku - Stanisław Rurarz i Waldemar Miechowski. Trzeba także docenić pomoc władz Stowarzyszenia CKM Włókniarz.
Mimo, iż zatrzymanie jednego z ubiegłorocznych liderów to niezwykle cenne osiągnięcie Marian Maślanka nie popada w hurraoptymizm. – Cieszymy się, że udało się nam zatrzymać Hancocka, ale przed nami nadal dużo pracy. Budżet nie jest jeszcze zamknięty, cały czas prowadzimy rozmowy. Liczmy także na wsparcie kibiców. Czekamy na nich w poniedziałek na meczu z Unią Leszno.