[tag=5652]
Nicolai Klindt[/tag] może mówić o naprawdę dużym pechu. Zawodnik był jednym z najlepiej punktujących żużlowców Arge Speedway Wandy Kraków i bardzo dobrze radził sobie w turniejach indywidualnych, uzyskując m.in. awans do cyklu SEC. Dwa poważne upadki pokrzyżowały jednak jego udany sezon.
Pierwszy z nich miał miejsce na początku czerwca - w wyjazdowym meczu Wandy Kraków z Lokomotivem Daugavpils. Klindt w wyniku groźnej kraksy nabawił się kontuzji kolana, która wymusiła na nim trzy tygodnie przerwy. 30 czerwca z kolei, podczas 1. rundy Indywidualnych Mistrzostw Europy, Duńczyk uczestniczył w kolejnym karambolu - na chwilę stracił przytomność i trafił to szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.
Biorąc pod uwagę te niefortunne wydarzenia, 28-latek zdecydował, że w tym roku nie wyjedzie już na tor. - To jedna z najtrudniejszych decyzji w mojej karierze, bo głowa chciałaby się ścigać, ale ciało nie jest na to gotowe. Zdrowie jest dla mnie ważniejsze niż cokolwiek innego i to nie jest dobre ani dla mnie, ani dla moich rywali, kiedy nie jestem w stanie kontrolować motocykla podczas jazdy - czytamy w oświadczeniu.
Klindt nie kryje swojej frustracji takim przebiegiem wypadków, bo do tej pory nigdy nie radził sobie tak dobrze. - Dzięki pracy z wieloma ludźmi osiągnąłem najlepszą formę w mojej karierze. Wierzę, że w porównaniu z ubiegłym rokiem uczyniłem duży postęp zarówno mentalny, jak i fizyczny. To boli, że pociąg dotarł do końcowej stacji, kiedy wciąż jest mnóstwo wyścigów do objechania - dodał.
- Dziękuję wszystkim sponsorom i fanom, którzy byli dla mnie wsparciem w tym roku. Zobaczymy się znów w 2018 roku. Patrzę też na jasne strony - teraz wyleczę moje kolano i dzięki temu wrócę silniejszy - zakończył.
ZOBACZ WIDEO MPPK to coś wyjątkowego. Impreza gdzie należy się pokazać (WIDEO)
Nikt tego nie wie...