Jason Doyle jeszcze pochodzi o kulach. Operacja dopiero po sezonie

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jason Doyle
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Jason Doyle

Jason Doyle, choć nadal odczuwa dyskomfort związany z kontuzją stopy, nie zdecydował się na dłuższą przerwę od żużla. Najważniejsze, że uraz nie ogranicza Australijczyka na torze.

W tym artykule dowiesz się o:

W połowie czerwca, podczas meczu Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra w Toruniu, Jason Doyle doznał kontuzji prawej stopy. Australijczyk odpuścił co prawda kilka meczów ligowych, jednak pojechał w Grand Prix Danii w Horsens oraz w barażu Drużynowego Pucharu Świata. - W ostatnich tygodniach mocno pracowałem. Starałem się przy tym jak najwięcej odpoczywać, ale gdy relaksu jest zbyt wiele, to pogarsza się stan mięśni. Doktor mówił co prawda, żebym trochę odsapnął, ale ja nie lubię tego typu wskazówek - przyznał żartobliwie Doyle.

31-latek wciąż nie jest w pełni sił. Żużlowiec porusza się z pomocą kul ortopedycznych. - Myślę, że minie jeszcze kilka tygodni nim odstawię kule. Najważniejsze, że jestem w stanie jeździć na motocyklu i dobrze się czuję - zdradził. - Dopiero po sezonie przejdę operację, która będzie polegała na wyjęciu blaszek z mojego ciała. Mam nadzieję, że po turnieju w Melbourne znów będę zdrowy na 100 procent - skomentował.

W sobotę Jason Doyle wystartuje w Grand Prix Wielkiej Brytanii. Stadion Principality w Cardiff podczas imprez motorowych może pomieścić ponad 62 tysiące widzów. Turnieje elitarnego cyklu na tym obiekcie zawsze dostarczają sporej dawki emocji. - Jeśli ktoś mówi, że nie czuje się poddenerwowany przed takimi zawodami, to zwyczajnie kłamie. Grand Prix w Cardiff to olbrzymie wydarzenie i trzeba nauczyć się odpowiednio podchodzić do takich imprez. Dla Australijczyków, a więc dla mnie i Chrisa Holdera, taki turniej jest jak zawody w ojczyźnie, bo od wielu lat ścigamy się na Wyspach - powiedział Doyle.

31-latka podczas najbliższych zawodów z jego udziałem będzie wspierała wyjątkowa dla niego osoba. - Mój tata przyleciał do Cardiff w ostatniej chwili. Będzie przy mnie przez siedem dni, podczas których czeka go sporo podróżowania z moimi mechanikami. Po turnieju w Cardiff udamy się do Polski, a później do Szwecji. To właśnie mój tata wprowadził mnie do żużla. To zawsze fajne uczucie, gdy są przy tobie członkowie rodziny, którzy przylecieli prosto z Australii - dodał Jason Doyle.

ZOBACZ WIDEO MPPK to coś wyjątkowego. Impreza gdzie należy się pokazać (WIDEO)

Komentarze (2)
avatar
Pan Jot
23.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwsza trójka już bardzo odskoczyła. Nie wydaje mi się, żeby ktoś inny jeszcze dołączył do walki o pudło. 
avatar
DrawA
22.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
No cóż. To nie jest normalne żeby facet o kulach jechał 100 km/godz bez hamulców. Mimo że go lubię. Chyba nie tak to powinno być ...