[b]
Marcin Karwot, WP SportoweFakty: Ostatnio pana forma zwyżkuje. Co pan takiego zrobił, że wyniki poszły tak w górę i w tej chwili Andrzej Lebiediew jest jednym z liderów Betard Sparty Wrocław?[/b]
Andrzej Lebiediew: Tak naprawdę to jestem w takiej samej formie jak na początku sezonu. Silniki jadą fantastycznie i jest to zasługa wspaniałego teamu pana Kowalskiego. Poukładałem parę rzeczy w głowie po prostu. Było trochę presji na starcie. Wystarczyło zrobić jeden przyzwoity wynik, żeby być w miarę zadowolonym z siebie i nastała ulga. Teraz jestem spokojny i koncentruje się przed meczem wyłącznie na jeździe. Cieszę się z tego i to przynosi skutek.
Otrzymuje pan teraz w Betard Sparcie numer piąty i to też na pewno pomaga.
- Jak kiedyś będę menedżerem, to przyznam, że tych silniejszych zawodników będę wstawiał na te gorsze numery - na dwójkę i czwórkę. Mocniejsi muszą jeździć z zewnętrznych pól na początku spotkania, a słabsi powinni mieć jakąś korzyść. Dostałem piątkę, czyli teoretycznie słabszy numer.
ZOBACZ WIDEO Piotr Szymański: MPPK spadły z rangą. Teraz można zrobić coś fajnego (WIDEO)
Ale wywiązuje się pan z tego zadania bardzo dobrze. Dostaje pan też szanse w nominowanych biegach, gdzie są wygrane, więc forma jest.
- Najważniejszy jest "fun". Cieszę się niesamowicie z tej jazdy i ten brak presji w głowie robi swoje. Mam wszystko poukładane w domu. Urodziła mi się córeczka, mam kochaną żonę i wspaniały team. Atmosfera jest świetna.
Nic tylko jeździć.
- Dokładnie tak. Aż chce się startować i tak to idzie. Mam nadzieję, że potrwa to jak najdłużej. Tak jak mówiłem, ta forma nie wzrosła. Jest jeszcze dużo do roboty i uważam, że mam wiele zapasu. Kilka rzeczy jest do poprawy i mam nadzieję, że uda się poprawić rzeczy, które dadzą mi szybsze motocykle i jeszcze spokojniejszą głowę.
W Rybniku zdobył pan 13 punktów i dwa bonusy. Po tej przebudowie geometrii na tym obiekcie idzie panu tu lepiej, bo pamiętam, że kiedyś padły tu słowa z pana ust, że to jest "d..a, a nie tor".
- Teraz na tym torze jest już zupełnie inna geometria. Jest dużo miejsca, ścieżek, przez co nikt nikomu nie przeszkadza. Jest to taki mniej kontaktowy obiekt, ale bardzo fajny, gdzie można się ścigać.
Betard Sparta Wrocław jest w gazie i ma już pewny awans do play-off. Macie już w tyłach głowy jakieś myśli o tym, co będzie dalej?
- Nie mieliśmy na razie takich rozmów. Koncentrujemy się na każdym kolejnym spotkaniu i tyle. Do tego trochę czasu mamy i będziemy o tym pewnie myśleć dopiero wtedy, kiedy zakończy się runda zasadnicza.
Jak na razie świetnie panu idzie w cyklu SEC, gdzie jest pan liderem. Czy kolejnym celem będzie awans do cyklu Grand Prix? Byłby pan wtedy pierwszym Łotyszem, który dostałby szansę jazdy we wszystkich rundach.
- To jest moje marzenie, ale nie wiem, czy jest to właściwy czas, żeby tam wskoczyć. Pojechałem kilka dobrych spotkań, ale niech nikt mnie nie wstawia do światowej czołówki. Mam jeszcze dużo do zrobienia, by dojrzeć do tego, by wejść do topu. To mój pierwszy rok w PGE Ekstralidze i mam wiele nauki przed sobą. Nawet gdy wyjdzie pomysł dania mi dzikiej karty, to będę się mocno nad tym zastanawiał. To wielkie wyzwanie psychologiczne oraz pieniężnie.
Chce pan poczekać na sponsorów tak jak Emil Sajfutdinow?
- Tak. Nie chcę się na tam pchać na ostatnie grosze. Jak będą sponsorzy, logistyka, to wtedy będzie właściwy czas. Trzeba mieć spokojną głowę i nie myśleć o pieniądzach. Emil Sajfutdinow zrobił dobry ruch i wyszło mu to na dobre.