Problem z zapłonem namieszał Kołodziejowi

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej w parku maszyn
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej w parku maszyn

Jednym z liderów leszczyńskiej Unii w niedzielnym meczu z Get Well Toruń był Janusz Kołodziej. Tarnowianin zapisał na swoim koncie dziesięć punktów. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie problemy sprzętowe.

Początek spotkania przebiegał po myśli Janusza Kołodzieja, który wygrał swój pierwszy bieg. Jednak już w drugim starcie motocykl zawodnika Fogo Unii Leszno zdefektował na starcie. Żużlowiec ze zdziwieniem zerkał na silnik i zjechał na murawę. - Było to bardzo dziwne, bo motor cały czas dobrze pracował, a zgasł na starcie w momencie puszczenia sprzęgła. Był to problem zapłonowy. Te zapłony tak działają, że nie wiadomo, kiedy zawiodą - powiedział po zawodach tarnowianin.

W kolejnym swoim starcie Kołodziej nie był już tak szybki i zdołał przywieźć do mety zaledwie jeden punkt pokonując jedynie kolegę z pary. - Wsiadłem na drugi motocykl, bo nie chciałem jechać na tym po defekcie. Ta jednostka mimo, że na treningach wyglądała świetnie, to w tym biegu brakowało mi prędkości. Niestety wyszło blado - stwierdził 33-latek.

Po trzech startach były kapitan Grupa Azoty Unii Tarnów miał na swoim koncie zaledwie 4 punkty (3,d,1). - Nie przyszło załamanie, ale taka złość. Cztery dni z rzędu trenowaliśmy i wszystko dobrze wyglądało. Przyszły zawody i ten defekt nam bardzo dużo namieszał - wyznał w rozmowie z naszym portalem Kołodziej.

W kolejnych dwóch biegach kibice zgromadzeni na stadionie im. Alfreda Smoczyka mogli znowu podziwiać bardzo szybkiego trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Polski. - Na czwarty swój start wziąłem ponownie pierwszy motocykl. Zaryzykowałem, bo wynik szedł w dobrym kierunku i dowiozłem do mety dwie trójki - zdradził zawodnik biało-niebieskich.

Janusz Kołodziej razem ze swoim teamem już szuka sposobu, aby defekt, który przytrafił mu się  w niedzielę, więcej nie miał miejsca. - Mamy już jakieś wyjście, ale nie wiadomo, czy nie stracimy na elastyczności silnika. Będę to musiał mocno przemyśleć po tych zawodach - zakończył reprezentant leszczyńskiej Unii.

ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie

Źródło artykułu: