- W tym wszystkim chodziło przede wszystkim o czas - mówi nam menedżer Get Well Toruń. - Musieliśmy przełożyć silnik z jednej ramy do drugiej. Normalna przerwa była na to zbyt krótka - dodaje Jacek Frątczak.
Menedżer gospodarzy w szczegóły wchodzić nie chciał. Nie powiedział, który zawodnik potrzebował dodatkowej przerwy. Wiemy jednak, że chodziło o jego komfort. Żużlowiec Get Well czuł się lepiej na konkretnej ramie i na konkretnym podwoziu. Stąd wzięło się całe zamieszanie. Torunianie potrzebowali dodatkowych dziesięciu minut i w ten sposób udało się je zyskać.
Frątczak podkreśla, że wszystko zostało zrobione zgodnie z regulaminem, a przy okazji udało się uciąć spekulacje. - Ostatnio było wiele dyskusji na temat różnych zawodników - wyjaśnia menedżer. - W ten sposób rozwialiśmy różne wątpliwości. To poszło zresztą na nasz koszt i zamknęło temat. Po co plotkować, jak można coś sprawdzić w oficjalny sposób i w zgodzie z regulaminem. W tym przypadku to wydarzyło się tak naprawdę przy okazji - przekonuje menedżer.
Gospodarze osiągnęli protestem swój cel, ale niedzielny mecz nie potoczył się później po ich myśli. W decydujących momentach spotkania goście z Częstochowy byli drużyną zdecydowanie lepszą. Wygrali 49:41 i wywieźli z Torunia trzy punkty.
ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie
Ja rozumiem, że jeśli coś wyda Czytaj całość