31-latek ze świetnej strony zaprezentował się w rozegranym w sobotę turnieju Grand Prix Szwecji w Malilli. Fredrik Lindgren z dorobkiem 18 punktów uplasował się na 3. miejscu w zawodach, uznając wyższość Antonio Lindbaecka i triumfatora szwedzkiej rundy elitarnego cyklu - Bartosza Zmarzlika.
- To był świetny wieczór dla szwedzkiego żużla. Wspólnie z Lindbaeckiem byliśmy w świetnej formie, rozpalając kibicującą nam publiczność. Szwecja potrzebowała takiego turnieju, podobnie jak ja. Zacząłem sezon nieźle, ale później już tak dobrze nie było. Powrót na dobre tory, w dodatku przed własną publicznością, to świetne uczucie - powiedział Lindgren w rozmowie ze speedwaygp.com.
Starszy z braci Lindgrenów w Malilli startował na silnikach GM, przygotowanych przez Flemminga Graversena. Było to sporą niespodzianką, bowiem dotychczas Szwed jeździł na silnikach GTR od Marcela Gerharda. - To dla mnie nowość. Przez kilka ostatnich tygodni, a dokładniej mówiąc od momentu Grand Prix w Cardiff, wykonałem masę testów. W sobotę silniki GM bardzo mi odpowiadały. Na razie jest za wcześnie, by stwierdzić, co przyniesie przyszłość, ale w Malilli byłem zadowolony z pracy jednostek napędowych. Nie zamykam jednak żadnych drzwi i nadal jestem otwarty na silniki GTR - wytłumaczył Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru