Tor był przygotowany w pieprzony sposób - wypowiedzi po meczu Kolejarz Rawicz - KSM Krosno

W świąteczny poniedziałek 13 kwietnia 2009 roku w Rawiczu zainaugurowano drugoligowe rozgrywki żużlowe na własnym torze w nowym sezonie. Po porażce z drużyną Speedway Polonii Piła przed tygodniem, tym razem rawiczanie zaznali w końcu smaku zwycięstwa. Wygrali z drużyną KSM-u Krosno 46:43, choć gdyby nie głupio stracone punkty, to przyjezdni mieliby problemy z wywiezieniem z Rawicza 35 oczek. Przyczyną licznych upadków miejscowych żużlowców było fatalne przygotowanie toru, na co narzekali niemal wszyscy zawodnicy obu ekip.

Marcin Nowaczyk: Przypłaciliśmy to zwycięstwo dużą ilością zdrowia, było bardzo ciężko. Z jednej strony były to zawody udane, z drugiej pechowe. Tor był ciężki, jak było widać, same dziury. Jeden z moich upadków wyglądał mniej więcej tak, że wjechałem w koleinę, podniosło mi koło i nie opanowałem motocykla. Gdyby to stało się na prostej, to zapewne opanowałbym motor, ale na wirażu jest o to dużo trudniej. Puściłem motor, żeby nie polecieć razem z nim, pech jednak chciał, że uderzyłem w bandę.

Sebastian Alden: Tor był przygotowany w pieprzony sposób, wiązały się z tym liczne wypadki. Jednak to my wygraliśmy i z tego się cieszymy. W swoim ostatnim wyścigu nie najlepiej wyszedłem ze startu, później na wejściu w łuk nieudanie próbowałem minąć rywali, wywiozło mnie na zewnętrzną i szkoda straconych w tym biegu punktów. Chciałbym wystartować w kolejnym meczu Kolejarza i wspomóc drużynę w walce o ligowe punkty.

Emil Idziorek: Tragedia, moja jazda jest jedną wielką porażką. W pierwszym biegu zdarzył się wypadek, oczywiście z moim udziałem, Erik Pudel po mnie przejechał i odczuwałem później skutki bolącego barku. W minionym sezonie miałem kłopoty właśnie z barkiem, na dodatek w zeszłym tygodniu mi wyleciał. Odczuwam to i po prostu brakowało mi sił w tej ręce, aby dobrze przejechać cztery okrążenia. Opinie kibiców, że mam za słabe ręce są bezpodstawne, po prostu moja ręka nie wytrzymywała w tych zawodach z powodów, jakie przed chwilą podałem. Będę chciał wystąpić w meczu z Lublinem, zdobyć w nim jak najwięcej punktów i pokazać się z lepszej strony.

Maks Gregoric: Dla mnie było to pieprzone spotkanie. Już w pierwszym biegu dotknąłem taśmy. Motor ciągnął mnie do przodu, ale nie wiem, co było tego przyczyną. Odjechałem na nim trzy zawody i w żadnych z nich nie miałem najmniejszego problemu. Przyznam, że zdenerwowała mnie ta taśma, przesiadłem się po jej dotknięciu na inny motocykl. W następnym biegu przytrafił mi się jednak upadek. W jego wyniku doznałem urazu biodra, bowiem kierownicą uderzyłem z impetem właśnie w tę część ciała. Jest to bardzo bolesne. Mam jednak szczęście, że niczego nie złamałem. Myślę, że na dniach wyzdrowieję, gdyż już w sobotę jadę w zawodach w Słowenii i muszę być do nich przygotowany w stu procentach. Cieszę się bardzo z wyniku drużyny, szkoda, że w moim przypadku te zawody potoczyły się tak, a nie inaczej. Po upadku miałem spore problemy ze zginaniem się i na przykład z dotknięciem palcami ziemi. Na tak ciężkim torze mógłbym więc jechać tylko na pięćdziesiąt procent, a to nie miałoby sensu. Dziatkowiak dobrze mnie zastępował i drużyna nieźle na tym wyszła. Następnym razem dam z siebie wszystko, by się poprawić.

Wiktor Gołubowskij: Generalnie wszystko było normalnie, ale dziwny był bieg siódmy, w którym jechałem na prowadzeniu, wchodząc w wiraż chciałem odkręcić manetkę gazu, ale nie wiem dlaczego się to nie udało. Przez to upadłem, podniosłem się i dojechałem do mety na trzecim miejscu. Potem sędzia mnie wykluczył, nie wiem zupełnie z jakiego powodu. Gdyby nie to wykluczenie i ten upadek, to byłyby dwie trójki w tych dwóch biegach i mój dorobek wyglądałby znacznie lepiej. Szkoda.

Mateusz Kowalczyk: Zacznę od tego, że tor był raczej kiepsko przygotowany. Organizatorzy w taki sposób go przygotowując, pociągnęli jednocześnie za tym spadek jakości widowiska. W końcu kibice na tym nie zyskali, że było aż tyle upadków. Fakt, że zawodnicy Kolejarza nie dawali sobie rady na swoim torze mówi sam za siebie. Co do mojego występu, to zawsze mogłoby być lepiej, dobrze by było, gdyby był komplet. Ale myślę, że jak na początek sezonu, to jest to dobry występ. Chciałbym z zawodów na zawody jechać coraz lepiej.

Roman Chromik: Ten rawicki tor w tych zawodach był totalną porażką, to jest antyreklama żużla. Nie wiem czy organizatorzy coś z tym zrobią, czy będzie tak w dalszym ciągu w trakcie sezonu? Liczył się tylko start i utrzymanie na motocyklu, była bowiem dziura na dziurze, to była makabra. Już po samej liczbie upadków można stwierdzić, co działo się na torze.

Komentarze (0)