- Dobrze wyszedłem ze startu i prowadziłem w tym biegu. Wiem, że niektóre portale podawały informacje, że jechałem drugi w tym wyścigu, dlatego chciałem sprostować, bo to nieprawda. Pewnie prowadziłem przez trzy okrążenia i bieg był już poukładany, ale wpadłem w koleinę i upadłem. Wielka szkoda… Tor był w nieciekawym stanie. Praktycznie przez trzy lata nie było tam żużla. Gospodarze jakoś zdołali przygotować nawierzchnię, ale nie była ona za ciekawa. Naprawdę szkoda… - opisał sytuację z dodatkowego biegu "Bally". Ostatecznie leszczynianin zajął siódme miejsce w Pocking, awans uzyskała czołowa szóstka zawodników.
Ulubieniec leszczyńskich kibiców liczy, że wróci już na najbliższy mecz Unii. - Bardzo boli mnie stopa. Jestem po prześwietleniu i właśnie wracam od lekarza. Na szczęście nie ma pęknięcia. Stopa jest mocno potłuczona i spuchnięta. Mam nadzieję, że wrócę na Falubaz - dodał Baliński.