[tag=20055]
Rafael Wojciechowski[/tag] zauważył, że w trakcie siódmej odsłony pojedynku pomiędzy Naturalną Medycyną PSŻ-em Poznań a GTM Startem Gniezno (40:49) uszczupliło się wyposażenie motocykla Marcela Kajzera. Zawodnik gospodarzy zgubił deflektor, a jazda bez niego jest niezgodna z regulaminem. Menadżer drużyny z pierwszej stolicy Polski dojrzał to zdarzenie z poziomu murawy.
- To moje czujne oko. Jak można było zauważyć, większość meczu spędziłem na murawie. Chciałem mieć jak najlepszą możliwość obserwowania startów i dojazdu do pierwszego łuku. Czasami jest łatwiej coś zauważyć, stojąc na środku murawy, niż w parku maszyn - powiedział Wojciechowski.
Menadżer GTM Startu szybko zaczął działać. Poinformował o zdarzeniu kierownika drużyny, który zadzwonił do sędziego Michała Sasienia. - W porę zareagowałem. Przekazałem informację kierownikowi drużyny, a ten powiedział sędziemu. Później doszło do weryfikacji wyniku wyścigu - dodał Rafael Wojciechowski.
Sokole oko opiekuna czerwono-czarnych sprawiło, że wynik wyścigu siódmego został zmieniony z 2:4 na 0:5. Łatwo zatem policzyć, że gnieźnianie zyskali trzy "oczka". Ostatecznie GTM Start pokonał Naturalną Medycynę PSŻ Poznań 49:40 i jedną nogą jest już w finale 2. Ligi Żużlowej.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla