Powodów do radości w tym sezonie na Motoarenie było bardzo mało. Przed niedzielnym starciem z MRGARDEN GKM-em Grudziądz, drużyna Get Well Toruń miała na koncie ledwie dwa ligowe zwycięstwa, w tym jedno przed własną publicznością. Na szczęście dla wszystkich sprzyjających Aniołom, po czternastym wyścigu ostatniego pojedynku, były znów powody do radości, a z niektórych osób z pewnością zeszło ciśnienie.
- To prawda, troszeczkę emocje opadają. Skończyło się to wszystko świetnym wynikiem. Cieszymy się, bo drużyna została odbudowana, a przy tym bardzo fajnie się oglądało ten pojedynek, któremu towarzyszył również stres i olbrzymie napięcie. Teraz czekamy na decyzję w sprawie Grigorija Łaguty. Mamy nadzieję, że potwierdzą się przypuszczenia, które wynikają z regulaminu - komentuje prezes klubu z Torunia, Ilona Termińska.
- Jacek Frątczak wykonał w Toruniu kawał dobrej roboty, mamy do niego wielki szacunek i jesteśmy ogromnie wdzięczni. Jego przyszłość u nas zależy teraz od jego decyzji - dodaje.
Przypomnijmy, że mimo wygranej w niedzielę, Get Well nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. Ich los rozstrzygnie się w momencie, w którym poznamy wyrok, dotyczący rosyjskiego zawodnika ROW-u Rybnik, który zaliczył dopingową wpadkę.
W derbowym starciu ponownie bardzo korzystnie zaprezentował się Jack Holder. Australijczyk, którego mocno wspierał Greg Hancock, zyskał wielką sympatię trybun, a co za tym idzie wielu kibiców nie wyobraża sobie, żeby Get Well miał w przyszłym sezonie rywalizować bez młodszego z braci Holderów w składzie. Ilona Termińska nie złożyła jednak jasnej deklaracji w tej sprawie. - Jesteśmy jeszcze przed procesem budowania składu. Będziemy myśleć jak to zrobić optymalnie. Chcemy wykorzystać możliwości zawodników, którzy u nas jeździli w tym sezonie oraz tych, którzy będą dostępni na rynku transferowym i wyrażą chęć startów w toruńskiej drużynie - zaznacza Termińska.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla