Polska husaria to nasza duma narodowa. Husaria była nie tylko najlepszą jazdą swych czasów. - Była także najpiękniejszym zjawiskiem jakie zaistniało na polach bitew w historii ludzkości - oceniają historycy.
Żużlowcy to także swego rodzaju "husarze", tyle że XX i XXI wieku. Wyjeżdżają na tor na swoich stalowych rumach, co prawda bez kopi jak husarze sprzed lat, ale w żużlowym ekwipunku, który nieco przypomina strój husarii. Analogii żużlowca i husarza doszukać się można więcej. - Husarze często też zdobili swoje zbroje narzucając na nie skóry dzikich, niekiedy egzotycznych bestii takich jak wilki, lamparty czy tygrysy. Obecne były też ozdoby z piór, często w postaci pionowych "skrzydeł" mocowanych u siodła, bądź do zbroi jeźdźca. Według obowiązujących przesłanek dzięki takiemu niecodziennemu i przytłaczającemu widokowi husaria miała dodatkowo wzbudzać lęk i osłupienie w szeregach wroga podczas natarcia - tak historycy opisują strój husarza. A jak wyglądają żużlowcy w obecnych czasach? Piękne kolorowe kaski, różnobarwne kevlary, szybkie motocykle obszyte reklamami sponsorów. Współczesna wersja historycznego husarza? Jak najbardziej.
Polacy uważają tę formację kawalerii za synonim polskiej potęgi. Wspomnienie jej sukcesów wywołuje w nas poczucie dumy narodowej. Czyż podobnie nie jest z żużlowcami?
Zwycięstwo Polaków to nie tylko ogromna radość, ale także wzrost poczucia dumy narodowej. 25 tysięcy kibiców w Lesznie w 2007 roku oklaskujących Polaków zdobywających Drużynowy Puchar Świata - to coś co przeszło do historii polskiego sportu, podobnie jak szarże husarskie na wroga. Polscy żużlowcy - tak jak husarze - nie byli faworytami, a jednak wygrali.
Nic więc dziwnego, że polski żużlowiec może uchodzić za symbol walki, ambicji, odwagi męstwa - na swoim żużlowym motocyklu - jest niczym husarz pędzący na koniu. I właśnie husarz z pięknymi skrzydłami, tyle że już na stalowym rumaku ma stać się symbolem polskiego żużlowca.