Graversen ma ręce pełne roboty. Zbyt wielu klientów może mu zaszkodzić w zdobyciu złota

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: finał Grand Prix Polski 2017 w Gorzowie Wielkopolskim
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: finał Grand Prix Polski 2017 w Gorzowie Wielkopolskim

W ostatniej rundzie Grand Prix na podium stanęło trzech zawodników korzystających z silników Flemminga Graversena. Duński mechanik ma prawo liczyć na to, że w tym roku jego żużlowiec zostanie mistrzem świata. Tylko jedna rzecz może mu przeszkodzić.

Duński tuner Flemming Graversen jest na topie. Ponad połowa stawki Grand Prix, w tym lider klasyfikacji Jason Doyle, robi u niego silniki. Ostatnio doszli jeszcze Patryk Dudek i Tai Woffinden. Wszystko wskazuje na to, że Graversen przełamie hegemonię Petera Johnsa, którego zawodnicy, począwszy od sezonu 2011, wygrywają GP.

Tylko jakiś kataklizm mógłby spowodować porażkę Graversena. Zdaniem menedżera Sławomira Kryjoma wystarczy jednak, że w końcówce sezonu Duńczyk dostanie zbyt wielką partię silników do serwisu. - Wtedy musiałby wybierać, bo wszystkim na raz i dobrze nie zrobi - komentuje Kryjom. - Trzeba bowiem wiedzieć, że duża liczba klientów z Grand Prix, to nie tylko prestiż, ale i potężna partia silników do obsłużenia. Dopóki jednostki działają bez zarzutu, nie ma sprawy. Jak zacznie się coś psuć i na finiszu warsztat Graversena zostanie zarzucony serwisami, to z czasem może się zrobić kłopot. Ktoś na tym straci.

- Poza wszystkim, o ile w poprzednich latach faktycznie można było mówić, że dany zawodnik wygrał Grand Prix na silnikach konkretnego tunera, to teraz trudno będzie to zrobić - stwierdza Kryjom. - Sytuacja zrobiła się strasznie zagmatwana. Żużlowcy żonglują silnikami, bo jeden pasuje na tor w Malilli, a inny na Gorzów. Dziś nie ma chyba ani jednego zawodnika, który od początku do końca jechałby na silnikach jednego tunera - analizuje Kryjom.

Z naszych informacji wynika, że zawodnikiem, który od początku do końca korzysta z usług Graversena jest Doyle. Chociaż i Australijczyk, po dojściu do stajni Duńczyka nowych żużlowców, zaczął się rozglądać za innymi rozwiązaniami. Podobno kupił jakieś silniki od Johnsa.

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze

Komentarze (3)
avatar
sympatyk żu-żla
29.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
każdy tuner który ma dobrą renomę nigdy nie dopuści do tego aby iny tuner go przeskoczył.Dla tego mamy konkurencję. 
avatar
ikar
29.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no jak nie ma, Krzysiu z Torunia ciagle Johnsa piłuje, co widac po wynikach w GP 
Pietryga
29.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy polscy tunerzy są gorsi od niego? W czym i od kiedy?