Powoli staję się zielonogórzaninem - rozmowa z Piotrem Żyto, trenerem Falubazu Zielona Góra

W niedzielę 19 kwietnia na stadionie imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie odbędzie się pierwszy w tym sezonie pojedynek pomiędzy leszczyńskimi Bykami a zielonogórskim Falubazem. Przed jego rozpoczęciem przeprowadziliśmy rozmowę z trenerem Piotrem Żyto. Mówi on między innymi o nastrojach w drużynie przed tak ważnym spotkaniem oraz zaaklimatyzowaniu się w Zielonej Górze.

Ewelina Bielawska: Jesteśmy po treningu przed meczem z Unią Leszno. Jak nastroje drużyny przed tym spotkaniem?

Piotr Żyto: Wszystko jest ok. Szykujemy się do walki o zwycięstwo, a jak będzie zweryfikuje wszystko tor.

Zdecydował się pan na pewne zmiany w parach na niedzielny mecz. Rafał Dobrucki pojedzie parą z Fredrikiem Lindgrenem, Piotr Protasiewicz natomiast w duecie z Nielsem Kristianem Iversenem. Skąd ta zmiana?

- Piotrek Protasiewicz jest dobrze dysponowany od początku sezonu i uważam, że takie zmiany spowodują wyrównanie ''sił'' w parach.

W pierwszej kolejce Ekstraligi Falubaz rywalizował z Włókniarzem Częstochowa. Czy jakoś sentymentalnie Pan podszedł do tego meczu?

- Oczywiście. Mimo tego chciałem wygrać jak najwyżej i jak najbardziej mi się to udało. Patrząc z perspektywy czasu, kiedy powrócił Nicki Pedersen siła Włókniarza wzrosła o 50 proc. i cieszę się, że mamy ten pojedynek już za sobą.

W niedzielny wieczór na stadionie im. Alfreda Smoczyka dojdzie do arcyważnego pojedynku pomiędzy Unią Leszno a Zieloną Górą. Jest wielka wiara w zwycięstwo czy wkalkulowuje pan w ryzyko minimalną porażkę?

- Każdy musi wierzyć w zwycięstwo swojej drużyny. Co to byłby za trener, który przed meczem skazuje drużynę na porażkę. Wiem, że Unia Leszno jest bardzo mocnym zespołem, ale nie boimy się i będziemy walczyć o zwycięstwo.

Jak współpracuje się nowemu trenerowi z zawodnikami?

- Atmosfera jest bardzo dobra. Z polskimi zawodnikami znam się nie od dziś. Powolutku zaczynam docierać też do Fredrika Lindgrena i Nielsa Kristiana Iversena i to na pewno będzie z korzyścią dla zespołu.

A jak pan czuje się w Zielonej Górze? Zaaklimatyzował się pan już?

- Kibice są tutaj fantastyczni. Mam nadzieję, że są z zespołem na dobre i na złe. Zielona Góra jest pięknym miastem. Mieszkam tu na co dzień i powoli staję się zielonogórzaninem.

Jakie cele stawia sobie pan na ten sezon?

- Prezydent Kubicki żąda złotego medalu, ale w sporcie zdarzają się wypadki i cały ''misterny'' plan może zawalić w przypadku kontuzji. Znam wartość swoich zawodników i uważam, że stać ich na wiele, ale do sukcesu potrzeba również szczęścia.

Co sądzi pan o kobietach chcących jeździć w lidze polskiej?

- Uważam, iż jest to pomyłka. W żadnej innej dyscyplinie sportu kobiety nie konkurują z mężczyznami. Nawet w tak męskich dyscyplinach sportu jak boks czy podnoszenie ciężarów kobiety mają swoje mistrzostwa. W piłce nożnej kobiety również nie grają w męskich drużynach, tylko w żeńskich.

Który zespół będzie najgroźniejszym rywalem Falubazu?

- Żaden. Jesteśmy najlepsi.

Niezbyt podobał się panu pomysł zakontraktowania Nickiego Pedersena w Falubazie. Dlaczego?

- Żeby to miało ręce i nogi uważam, że Nicki Pedersen to świetny zawodnik. Chciałbym go mieć przed sezonem, ale nie w tym momencie, gdzie mam już dwóch zawodników z Grand Prix - Grzegorza Walaska i Fredrika LIndgrena. Nie chciałbym, żeby doszło wówczas do takiego momentu, kiedy musiałbym powiedzieć któremuś z nich, że nie pojedzie w meczu, gdyż jedzie Pedersen. Chyba, że bylibyśmy tak bogaci, żeby stać nas było na płacenie zawodnikom za nie jechanie w meczu.

25 kwietnia rozpocznie się walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Wybiera się pan na Grand Prix do Pragi?

- Tak wybieram się. Dostałem zaproszenie do studia Canal Plus. Wraz z Darią Kabałą i Krzysztofem Cegielskim będziemy prowadzić relację z tych zawodów.

Został pan dziadkiem, gratuluję.

- Zostałem i cieszę się niezmiernie. Mam wnuczka Emila.

Komentarze (0)