Żużlowa korupcja na golasa i ze stróżami prawa przebranymi za kibiców
Dziwne defekty motocykli, upadki, spóźnienia na samolot, a ostatnio także bukmacherka – taki obraz korupcji maluje żużlowe środowisko. Dobry wynik można załatwić nie tylko z zawodnikiem, ale i z jego mechanikiem i sponsorem oraz sędzią.
Słuchając rewelacji Zdunka, mieliśmy uczucie deja vu, bo już to wszystko przerabialiśmy. W 2007 roku Marcin G., syn sponsora klubu KM Ostrów, zaproponował 100 tysięcy Matejowi Ferjanowi ze Stali Gorzów. KM rywalizował ze Stalą o awans do Ekstraligi. Zawodnik okazał się lojalny wobec gorzowskiego klubu i o wszystkim opowiedział. Klub z Ostrowa został ukarany odjęciem 7 punktów na starcie kolejnego sezonu i musiał zapłacić 400 tysięcy złotych grzywny. Sąd ukarał Marcina G. karą więzienia na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Wcześniej wyroki mieli też prezes i trener klubu oraz ojciec Marcina G., ale ostatecznie wszystkich uniewinniono.
Pierwszym głośnym przypadkiem korupcji było zabranie tytułu mistrza Polski Unii Leszno. W ostatnim meczu sezonu 1984 Unia jechała ze Stalą w Rzeszowie. Po 11. biegu leszczynianie prowadzili 41:25. Cztery ostatnie wyścigi Stal wygrała po 5:1 i mecz zakończył się remisem, który w sytuacji Unii niczego nie zmieniał, ale Stali dał utrzymanie. Kosztem Polonii Bydgoszcz. Rozpętała się afera, bo to był milicyjny klub.
- Znam historię tamtego spotkania w Rzeszowie z opowiadań - mówi nam Rufin Sokołowski, były prezes Unii. - Zawodnicy Stali na cztery biegi przed końcem pobiegli do kolegów z Leszna i powiedzieli: a co wam zależy. Chłopakom z Unii zrobiło się żal przeciwnika. Jak sobie dodatkowo uświadomili, że pognębią znienawidzoną Polonię, to machnęli ręką. Milicja jednak nie odpuściła. Zrobiono akcję na stadionie w Rzeszowie. Funkcjonariusze ubrani w cywilne ciuchy robili za kibiców Stali, którzy poczuli niesmak po ustawionym meczu. Tłum rzucający złotówkami pokazał Dziennik Telewizyjny. Powiązany z resortami siłowymi PZM ugiął się i zabrał Unii tytuł - wspomina Sokołowski.
ZOBACZ WIDEO Mówienie o korupcji w sporcie żużlowym jest przedwczesneDziwne rzeczy działy się też w sezonie 1994. Wojciech Żabiałowicz, trener Apatora Toruń, po sensacyjnej porażce swojej drużyny z Motorem Lublin mówił, że to hańba. Toruńscy kibice krzyczeli, że zawodnicy sprzedali mecz. Jeden z żużlowców Motoru, który wygrywając, utrzymał się w lidze, mówił później, że po spotkaniu zawodnicy obu drużyn spotkali się pod wspólnym prysznicem i stojąc na golasa, dokonali transakcji. Byli zawodnicy Apatora utrzymują, że to zdarzenie w ogóle nie miało miejsca.
Starsi działacze z Leszna pamiętają historię pewnego żużlowego arbitra, którego ścigał komornik. Unia dostała nawet pismo, żeby jego diety słać na konto wskazane przez ściągającego długi urzędnika. Jakiś czas później ten sam komornik napisał, że sędzia wpłacił 200 tysięcy i postępowanie wobec niego zostało umorzone. To działo się przed meczem leszczynian z drużyną, która bardzo potrzebowała punktów. Prowadził je właśnie ów arbiter. Ponoć był strasznie nadgorliwy i pilnował, żeby gościom włos z głowy nie spadł.
Zasadniczo w żużlu paleta możliwości, gdy idzie o korupcję, jest szeroka. Wynik można załatwić nie tylko z zawodnikiem, ale i z jego mechanikiem czy sponsorem. - Sam dostawałem propozycje, a wielu moich kolegów także – mówi nam jeden z byłych żużlowców proszący o anonimowość. - Nie mówiono, jak mam to zrobić. Było tylko hasło, że mam pojechać słabo.
Swego czasu Greg Hancock spóźnił się na samolot przed meczem WTS-u Wrocław z Unią w Tarnowie. Drużyny walczyły o złoto. Absencja Amerykanina, sprawiła, że WTS przegrał. Hancockowi do dziś to w klubie pamiętają. Jest nawet na krótkiej czarnej liście z nazwiskami zawodników, których klub już nigdy więcej nie zatrudni. Wrocławianie zrobili małe śledztwo i przekonywali, że spóźnienie nie było przypadkowe. Nikt nikogo jednak za rękę nie złapał.
Całkiem niedawno Polskę obiegła wiadomość, że w jednym ze spotkań były podchody pod mechaników, którym oferowano korzyści w zamian za uszkodzenie motocykli ich pracodawców. Klub, którego mechanicy dostali propozycję, zdecydował jednak, że nie będzie nagłaśniał sprawy. Nie było żadnych dowodów - nagrań czy czegokolwiek.
W żużlu, co widać zresztą w przypadku ostatniej afery Wybrzeża, jest też tak, że sponsorzy mają umowy indywidualne z zawodnikami, ale i też z różnymi klubami. Zdarzało się już, że żużlowcy rywalizujący z zespołem, w którym był ich sponsor, nagle notowali zadziwiająco słabe występy. Nie można wykluczyć, że takich historii, jak ta Gomólskiego, jest więcej. Zawodnicy nie chcą się jednak wychylać. Mówią, że to temat tabu.
Coraz większym problemem speedway’a są też zakłady bukmacherskie. Wystarczy wspomnieć historię prezesa Sokołowskiego, który opowiadał nam niedawno o dwóch barczystych mężczyznach z dużym karkiem, którzy odwiedzili żonę jednego z zawodników i położyli 10 tysięcy na stół, mówiąc, ile punktów ma zdobyć jej mąż w najbliższym meczu. Zaznaczyli, że nie chcieliby wracać po pieniądze. Zawodnik powiedział o wszystkim klubowi i zasymulował kontuzję na ostatnim treningu przed spotkaniem, w którym ostatecznie nie pojechał. Sporo jest jednak i takich historii, że żużlowcy po niektórych meczach, choć jechali słabo, zarabiają więcej niż w spotkaniach, w których zdobyliby blisko kompletu punktów. To może dawać do myślenia.
-
Marcoos Leszno Zgłoś komentarz
Polsce, oczywiście Unia Leszno.. Ostafiński.... Bez komentarza.. -
MAN Zgłoś komentarz
przegrany... -
Rylszczak Zgłoś komentarz
"Farbowani" -
RychuApator Zgłoś komentarz
Ostaf ale masz fantazje chłopie, pewnie pod prysznicem robiłeś za mydło -
Andy Iwan Zgłoś komentarz
Władzom żużla nie pozostaje nic innego jak zatrudnić na kapelana ojca Mateusza i bedzie dobrze jak trzeba to szybko wyjasni sprawę -
Penhal Zgłoś komentarz
Stało się tak po meczu ostatniej kolejki w Rzeszowie,gdzie Stal podejmowała Unię Leszno.Sytuacja w tabeli była taka ze drużynie z Wielkopolski kolejny tytuł zapewniał remis w tym spotkaniu.Taki wynik premiował też gospodarzy,bowiem pozwalał im na spokojne zapewnienie sobie bytu w 1 lidze.I remis 45-45 padł faktycznie ,choć w kontrowersyjnych okolicznościach.Po 11 biegach Unia prowadziła bardzo wysoko 41-25,ale 4 ostatnie wyścigi w dziwny sposób przegrała w maksymalnych wymiarach. Po 11 wyścigu sedzia zarządził przerwę na kosmetykę toru,i zauważyłem że zawodnicy jednej i drugiej drużyny wychodzą do szatni.Potem niektórzy z mojej ekipy odmawiali jazdy inni ją pozorowali.I skończyło się remisowo wspomina kierownik drużyny gości Jan Nowicki. GKSŻ zadziałała szybko. Specjalne spotkanie w Opolu. Unia Leszno -pozbawiono tytułu-nikomu nie przyznano. Stal pojechała baraże z Unią Tarnów Zawieszono kierowników obu zespołów. Kary spotkały też zawodników co startowali w 4 ostatnich biegach. Zakazem startów w imprezach po za ligą i IMP Kadrowicze zostali skreśleni z kadry. To chyba wszystko? Zero słowa o przebranych milicjantach. , -
TurboAlex Zgłoś komentarz
Dziędziel. W roli Ostafy - Ostafa. Konsultacje i wsparcie merytoryczne - Ostafa. -
Teddypol Zgłoś komentarz
NIE CZYTAC !!!!!!! NIE REAGOWAC !!!!!! OSTAFA W AKCJI :-(:-(:-( SZKODA NERWOW !!! -
Andrzej TRybus Zgłoś komentarz
jakoś nie wpłynęło to na jego postawę w meczu robiąc 10 pkt +bonus . ( 2 wynik w drużynie ) . Reszta pojechała cieniznę , a ja nie znam przypadku by 2 zawodnikòw wygrało mecz, a reszta tz nie jechała . Prezesie Gdańska przyjmij to z honorem i pokaż w 2018 , że zasługujecie na E lipę i tyle . Budòj skład i drużynę by to osiągnąć , organizuj bużet i awansuj . Dosyć tego sezonu . Tyle w temacie . -
tiger Stal Rzeszów Zgłoś komentarz
DMP -
Andrzej TRybus Zgłoś komentarz
Error 502 . -
Andrzej TRybus Zgłoś komentarz
wszystkich ligach i cieszę się, że się zakończył i na tym poprzestańmy . Kluby niech się zajmą klubami, budżetem i składami na 2018 , niech pokażą na co ich stać, po sportowej walce na torze i sport niech będzie na pierwszym miejscu, a nie ten cyrk . Pozdro wszystkim ☺ -
kemp Zgłoś komentarz
-7 na start dla apatorow i juz na dnie zostana do konca a 2019 zasluzona po tym sezonie 1 liga.Co sie odwlecze to ...