Afera korupcyjna ma wpływ na rozmowy z zawodnikami Wybrzeża

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Get Well - Wybrzeże. Kacper Gomólski w walce z Pawłem Przedpełskim
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Get Well - Wybrzeże. Kacper Gomólski w walce z Pawłem Przedpełskim

Prokuratura bada sprawę korupcji w polskim żużlu, a Zdunek Wybrzeże nie może czekać i musi budować skład na kolejny sezon. Zaistniała sytuacja nie pomaga w przedłużaniu kontraktów.

Jak udało nam się dowiedzieć, prokuratura bada wiele wątków w sprawie możliwej korupcji w polskim żużlu. Atmosfera w Gdańsku jest ciągle gęsta i rozmowy z zawodnikami są prowadzone ostrożnie. - Mogę tylko powiedzieć tyle, że nasza wiedza jest w tej chwili dosyć duża. Powoli atmosfera się wycisza i w tej sprawie idzie wszystko w dobrym kierunku. Skupiamy się na nowych rozgrywkach, a rozwojowi sprawy przyglądamy się z dystansu - powiedział Tadeusz Zdunek.

W cieniu całej sytuacji zaczął być sondowany rynek, a ograniczone zaufanie wobec niektórych zawodników ma wpływ na rozmowy. - Pierwsze decyzje kadrowe zostały już podjęte, jednak sytuacja jest dynamiczna, więc nie ma tutaj o czym rozmawiać. Podobnie jak w poprzednich latach mamy ścisłą listę zawodników, których chętnie widzielibyśmy w składzie. Łatwiej negocjuje się z żużlowcami z zagranicy których jest wielu na rynku. Trudniejsze na pewno są rozmowy z Polakami. Wiele zamieszania wniósł przepis o ósmym zawodniku w drużynach PGE Ekstraligi. Pojawiła się luka i ciężko pozyskać krajowego zawodnika. Obecnie nawet ci odrobinę słabsi mogą znaleźć miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej i znaleźć się w składach tylko po to by mógł ich zastępować obcokrajowiec w wieku do 23 lat. My przede wszystkim chcemy się dogadać z naszymi obecnymi zawodnikami - zdradził Zdunek. - Na razie za szybko mówić kto przyjdzie, kto odejdzie. Będzie na to czas i ogłosimy skład - dodał.

Wobec prawdopodobnych zmian w składzie pojawia się pytanie, czy koncepcja budowy młodej drużyny na przyszłość miała sens, czy jednak w polskim żużlu myślenie długofalowo nie jest możliwe. - Nie powiem, że taka koncepcja jest naiwna, co więcej nadal uważam, że jest logiczna. Przykład Grupy Azoty Unii Tarnów pokazuje jak ciężko beniaminkowi wygrać rywalizację o żużlowców. Gdyby nie było całej afery barażowej, konsekwentnie wzmocnilibyśmy skład niezależnie od wyniku barażu. Dziś pojawiają się wątpliwości czy w zespole nie zabrakło kogoś z dużym doświadczeniem i chłodną głową przed ważnymi meczami. Jedno się jednak nie zmienia w kontekście klubu. Planem ciągle jest awans, utrzymanie się w PGE Ekstralidze i walka o play-offy w nadchodzących latach - przekazał prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

- Zadanie nie jest łatwe, bo widać jak ciężko odnaleźć się temu "nowemu" w lidze. Wiem jednak, że na pewno nie przepłacalibyśmy zawodników. Oferowanie milionowych, czy dwumilionowych kontraktów to bzdura. Gdzie tu jest regulamin? Polski Związek Motorowy nie pozwala płacić więcej niż 150 tysięcy złotych za podpis i 4 tysiące złotych za punkt. Mówienie, że w takiej sytuacji potrzeba 7 milionów złotych na sezon pokazuje, że stworzyliśmy następną fikcję, a pieniądze płacone zawodnikom są znacznie większe. Rozmawiamy, ustanawiamy limity, a później za ogólnym przyzwoleniem płaci się znacznie więcej. To niszczy polski żużel i takie sytuacje muszą być piętnowane - podsumował Tadeusz Zdunek.

ZOBACZ WIDEO Nowe pomysły na walkę z dopingiem w sporcie żużlowym

Źródło artykułu: