Jason Doyle: Nie byłem aniołem. Tytuł dedykuję osobom, które były ze mną w trudnych chwilach

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Jason Doyle po zdobyciu tytułu mistrza świata
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Jason Doyle po zdobyciu tytułu mistrza świata

Niesamowitą drogę w ciągu ostatnich kilku sezonów przeszedł Jason Doyle. Jeszcze pięć lat temu był ligowym rzemieślnikiem, startującym głównie w Anglii, a w zeszłą sobotę w Melbourne został nowym indywidualnym mistrzem świata.

W tym artykule dowiesz się o:

- To już pięć dni od turnieju w Melbourne, a emocje ze mnie ciągle nie opadły. Dedykuję ten sukces osobom, które widziały jak cierpię i były ze mną w trudnych chwilach - napisał Australijczyk na swoim fanpage'u na Facebooku. Przypomnijmy, że Jason Doyle już rok temu mógł zostać mistrzem, ale przeszkodził mu w tym groźny wypadek podczas GP Polski, kiedy doznał zwichnięcia barku, pęknięcia kości w łokciu i przebicia płuca. W tym roku od połowy czerwca jeździł z pękniętymi dwiema kośćmi śródstopia. Dwa lata temu na zakończenie sezonu w Melbourne złamał kręg szyjny C7 i przebił płuco. Kontuzje pokazują, że kariera Doyle'a nie jest usłana różami. Jeszcze w 2009 roku podczas mistrzostw Australii złamał rękę, przez co stracił cały sezon w Europie. Łamał różne części ciała, ale nigdy nie złamał charakteru. Pokazał, że jeśli czegoś bardzo się pragnie, to ciężką pracą można to osiągnąć.

W zeszłą sobotę na Etihad Stadium w Melbourne wygrał ostatnią rundę Grand Prix i przypieczętował mistrzowski tytuł. - Marzenie stało się rzeczywistością! Dziękuję wszystkim, którzy wysłali mi wiadomości z gratulacjami. Mam ich tak wiele, że potrzebuję tygodnia, żeby wszystkie przeczytać. To pokazuje jak wspaniałe wsparcie miałem od ludzi, którzy śledzą moją karierę od "szczeniaka" do profesjonalnego żużlowca. Jeśli mogę dać wam radę, to podążajcie za marzeniami. Pięć lat temu niewielu sądziło, że mogę być mistrzem świata. Tylko przyjaciele i rodzina wiedzą, że nie przyszło to łatwo, ale teraz mogę powiedzieć, że było warto! Kilka ostatnich miesięcy było trudnych, ale to wszystko daje doświadczenie. Teraz będę śmiał się z tego, jak niesamowicie nerwową osobą byłem, ponieważ tak bardzo chciałem, żeby to marzenie się spełniło - napisał Jason Doyle.

32-latek z Newcastle nie zapomniał o najbliższych, na wsparcie których mógł liczyć w najtrudniejszych momentach. - Dziękuję rodzinie, która widziała jak cierpię, ale zawsze była ze mnie dumna, choć nie byłem aniołem. Dziękuję też mojej niesamowitej żonie Emily. Przegadaliśmy wiele nocy w łóżku i zawsze wiedziała co powiedzieć w trudnych momentach. Biedna dziewczyna nie wiedziała za wiele o żużlu kiedy ją poznałem, ale szybko to nadrobiła, gdy złamałem kręgi szyjne i wiele razy byłem w szpitalu - dodał nowy indywidualny mistrz świata. Słowa podziękowania z jego strony powędrowały też w kierunku przyjaciół, mechaników, sponsorów i kibiców.

ZOBACZ WIDEO Sparta Wrocław nie szkoli? Andrzej Rusko zaprzecza tej teorii

Komentarze (6)
avatar
Piter ZG
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Przepraszam Zielonogórski klub,że ich wydymałem podczas PO. Jason. 
avatar
Ale śmierdzi z Torunia
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Falubaz ci co najmniej nie przeszkadzał w zdobyciu tytułu i wybaczył ci że położyłeś play-off a ty się zachowałeś jak dziwka. 
sibi-gw
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Oooo, Janson dedykuje ten tytuł Falubazowi. Jakie to miłe:) 
avatar
HDZapora
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeden sezon byłeś:D 
avatar
Leszno-1938
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
8
1
Odpowiedz
"nie byłem aniołem" jak to pięknie brzmi w kontekście transferu złotówy do torunia