Jason Doyle: Nie byłem aniołem. Tytuł dedykuję osobom, które były ze mną w trudnych chwilach
Niesamowitą drogę w ciągu ostatnich kilku sezonów przeszedł Jason Doyle. Jeszcze pięć lat temu był ligowym rzemieślnikiem, startującym głównie w Anglii, a w zeszłą sobotę w Melbourne został nowym indywidualnym mistrzem świata.
W zeszłą sobotę na Etihad Stadium w Melbourne wygrał ostatnią rundę Grand Prix i przypieczętował mistrzowski tytuł. - Marzenie stało się rzeczywistością! Dziękuję wszystkim, którzy wysłali mi wiadomości z gratulacjami. Mam ich tak wiele, że potrzebuję tygodnia, żeby wszystkie przeczytać. To pokazuje jak wspaniałe wsparcie miałem od ludzi, którzy śledzą moją karierę od "szczeniaka" do profesjonalnego żużlowca. Jeśli mogę dać wam radę, to podążajcie za marzeniami. Pięć lat temu niewielu sądziło, że mogę być mistrzem świata. Tylko przyjaciele i rodzina wiedzą, że nie przyszło to łatwo, ale teraz mogę powiedzieć, że było warto! Kilka ostatnich miesięcy było trudnych, ale to wszystko daje doświadczenie. Teraz będę śmiał się z tego, jak niesamowicie nerwową osobą byłem, ponieważ tak bardzo chciałem, żeby to marzenie się spełniło - napisał Jason Doyle.
32-latek z Newcastle nie zapomniał o najbliższych, na wsparcie których mógł liczyć w najtrudniejszych momentach. - Dziękuję rodzinie, która widziała jak cierpię, ale zawsze była ze mnie dumna, choć nie byłem aniołem. Dziękuję też mojej niesamowitej żonie Emily. Przegadaliśmy wiele nocy w łóżku i zawsze wiedziała co powiedzieć w trudnych momentach. Biedna dziewczyna nie wiedziała za wiele o żużlu kiedy ją poznałem, ale szybko to nadrobiła, gdy złamałem kręgi szyjne i wiele razy byłem w szpitalu - dodał nowy indywidualny mistrz świata. Słowa podziękowania z jego strony powędrowały też w kierunku przyjaciół, mechaników, sponsorów i kibiców.
ZOBACZ WIDEO Sparta Wrocław nie szkoli? Andrzej Rusko zaprzecza tej teoriiKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>