Gdy Renat Gafurow przechodził po 2007 roku z RKM-u Rybnik do Wybrzeże Gdańsk nikt się nie spodziewał, że będzie reprezentował ten klub przez dekadę. W tym czasie gdański żużel borykał się często z dużymi problemami organizacyjno-finansowymi Gafurow, który często był kontraktowany do walki o miejsce w składzie. Często Rosjanin w końcówce sezonu bronił honoru Wybrzeża.
Gdańszczanie w dobrych relacjach żegnają się z zawodnikiem. - Raczej w składzie, który montujemy miałby niewielkie szanse na jazdę. Lepiej żeby ścigał się regularnie w innym zespole. Siedzenie na ławie nie ma sensu. Był 10 lat w Wybrzeżu i w tym czasie stał się jednym z najważniejszych naszych zawodników. Pomyślimy o pożegnaniu, na razie musimy domknąć okres transferowy - powiedział Tadeusz Zdunek.
Niewykluczone, że Rosjanin w przyszłości wróci do Wybrzeża. - Zobaczymy co przyniesie czas. Na razie chce jeździć i nie będziemy go blokować. Myśleliśmy już teraz, by prowadził szkółkę, ale na razie nie da się tego pogodzić. Jest on mocno związany z Gdańskiem, staraliśmy się mu załatwić obywatelstwo, ale przy obecnych przepisach było to bardzo ciężkie - podkreślił prezes.
W tych czasach trudno o zawodnika, który reprezentowałby barwy jednego klubu przez aż 10 lat. - Chcemy, by nasi obecni zawodnicy u nas tak długo jeździli i utożsamiali się z naszym miastem jak Renat Gafurow. Chcielibyśmy mieć w składzie gdańszczan, ale na to jeszcze musimy poczekać. Pierwszy z nowego pokolenia zawodników - Karol Żupiński wystartuje w lidze już w tym roku, potem może dojść jeszcze kilku, którzy z powodzeniem ścigają się na minitorze. Może kiedyś zbudujemy bardziej gdański zespół - podsumował Zdunek.
ZOBACZ WIDEO Maria Andrejczyk zaczarowana żużlem. Podziwia żużlowców za ich odwagę