Nic do ukrycia to cykl felietonów Sławomira Kryjoma, byłego menedżera Unii Leszno i Unibaksu Toruń.
***
Ruszył okres transferowy, ale na tapecie jest nie tylko temat kontraktów podpisywanych przez zawodników. Duża część z nich wyraża niezadowolenie z nowego regulaminu i zamierza protestować. Przyglądam się tej sprawie i uważam, że należy patrzeć na nią dwutorowo. Trzeba zrozumieć obie strony, bo każda z nich ma swoje racje.
Prezes Speedway Ekstraligi, Wojciech Stępniewski, wdał się w czwartek w polemikę na Twitterze z kibicami i dziennikarzami. Słusznie zauważył, że znaczna część przepisów, o jakich teraz mówią żużlowcy, obowiązywała już w poprzednich latach. Te zapisy są ogólnodostępne i łatwo to przeanalizować.
Tym, co doszło teraz, są zapisy o nowym podziale powierzchni reklamowych. Nowe regulacje są trudne do przełknięcia dla zawodników i nie mam wątpliwości, że będą wymagały one jakiegoś kompromisu. Rozumiem po części Ekstraligę, bo z roku na rok jej przychody - z racji sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych czy umowy ze sponsorem tytularnym - wzrastają. Zarządzający rozgrywkami ligowymi doszli do wniosku, że coś tym firmom trzeba dać w zamian.
Czy należy jednak iść z tym tematem aż tak daleko? Nowe przepisy zakładają, że Ekstraliga miałaby kontrolę nawet nad indywidualnymi gadżetami żużlowców. Od teraz musieliby oni informować władze rozgrywek o tym, co chcą sprzedawać i prosić o wydanie na to zgody.
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali
Rozumiem więc część uwag, jakie mają zawodnicy. Zwłaszcza, że do tej pory ze sprzedaży powierzchni reklamowej zyskiwali realne pieniądze. Można porównać to obrazowo do tortu. Pytanie polega na tym, która ze stron weźmie dla siebie więcej kawałków.
W Internecie żużlowcy udostępniają od piątku grafikę porównującą ich do piłkarzy. Z tym akurat nie do końca się zgadzam, bo akurat umowy, jakie podpisują zawodnicy biegający po boisku są obwarowane jeszcze większymi karami i ograniczeniami. A nikt z tego tytułu nie robi problemu. Oczywiście żużlowcy ponoszą nieporównywanie większe koszta finansowe, jeżeli chcą uprawiać dyscyplinę, jaką jest żużel. Taka jest już jednak specyfika tego sportu.
Tak jak napisałem na wstępie, nie chcę się opowiadać po żadnej ze stron, bo temat ten jest złożony. Pozostaje pytanie jak ta sprawa się zakończy, bo mamy bardzo newralgiczny okres, jakim jest okno transferowe. Doświadczenia z przeszłości, dotyczące choćby konfliktu związanego z tłumikami, pokazały w każdym razie, że środowisko żużlowców nie jest zbyt solidarne. Myślę, że ważną rolę do odegrania ma przedstawiciel zawodników, Krzysztof Cegielski.
Okres transferowy trwa przez dwa tygodnie. To bardzo krótki czas i może być trudno wprowadzić w tym czasie zmiany regulaminowe. Spodziewam się, że najbliższe dni będą gorące. Nie wiem jak sprawa się zakończy, ale obie strony powinny pójść na ustępstwa.
Sławomir Kryjom