Inicjatorem spotkanie w Bydgoszczy jest Krzysztof Cegielski. - Zapowiada się, że będzie na nim od 60 do 80 osób. W zdecydowanej większości będą to żużlowcy lub ich reprezentanci. Niektórzy nie mogą, bo załatwiają sprawy ze sponsorami, ale proszę mi wierzyć, że środowisko jest solidarne. Nie ma żużlowca na świecie, który by się z tego wyłamał. Tak jest począwszy od mistrza świata, a skończywszy na juniorach. Wszyscy czekają na efekty naszego spotkania - tłumaczy w rozmowie z naszym portalem szef "Metanolu".
Dyskusja zawodników ma być długa i konkretna. Rozmowy mogą trwać nawet do późnych godzin wieczornych. Wiemy również, że nie będzie na nich nikogo z żużlowych władz. Żużlowcy chcą najpierw porozmawiać we własnym gronie i temu ma służyć spotkanie w Bydgoszczy.
- O solidarności zawodników niech świadczy fakt, że nikt nie podpisał do tej pory kontraktu. Jeśli są już jakieś komunikaty transferowe, to tak naprawdę mówimy o porozumieniach, a nie o formalnym załatwieniu sprawy - przekonuje Cegielski.
- Żużlowcy są zjednoczeni, chociaż niektórzy otrzymują od swoich klubów maile z informacją, że jeśli zaangażują się w sprawę, to będą zawieszani. Inna sprawa, że z takiego szantażu niewiele wynika. Trudno kogoś zawiesić, kiedy nie ma nawet podpisanego kontraktu - podsumowuje Cegielski.
Co konkretnie nie podoba się zawodnikom w nowym regulaminie? Uwag jest wiele. Żużlowcy są wściekli, że mają im grozić wysokie kary za podpisanie kontraktu reklamowego bez zgody klubu, czy też użycie nazwiska lub pseudonimu w produkcji gadżetów reklamowych. W środowisku huczy. Mówi się, że będziemy mieć bunt na niespotykaną do tej pory skalę.
ZOBACZ WIDEO Mówienie o korupcji w sporcie żużlowym jest przedwczesne