Tomas H. Jonasson przychodzi do Piły po kompletnie nieudanym sezonie w Daugavpils. W łotewskim klubie wystąpił zaledwie siedem razy i skończył Nice 1. Ligę Żużlową ze średnią bieg. 1,594. Wielu kibiców dziwi się więc, że pilanie zakontraktowali tego zawodnika.
- Wybraliśmy Tomasa, bo patrzymy na wszystko z nieco szerszej perspektywy. To, że w ostatnim roku-dwóch mu się nie wiodło, nie oznacza wcale, że nie potrafi jeździć. Wręcz przeciwnie, dostrzegamy u Jonassona spory potencjał, który w ostatnim czasie po prostu nie był wykorzystywany - tłumaczy menedżer Euro Finannce Polonii, Tomasz Żentkowski.
Pilanie znani są z tego, że w ich klubie odżywają doświadczeni zawodnicy. Widać to na przykładzie Norberta Kościucha czy Michała Szczepaniaka. Niewykluczone, że Szwed pójdzie w ich ślady.
- Chcemy stworzyć Tomasowi komfortowe warunki i jeśli odpowiednio zainwestuje w sprzęt, to powinien "odpalić". Liczymy, że nie tylko przebije się do składu, ale i będzie jego znaczącą postacią. Myślę, że nieprzypadkowo jeździł on wcześniej w Grand Prix i Ekstralidze. Czas, żeby o tych dobrych czasach wszystkim przypomniał - kwituje Żentkowski.
W Pile przyznają, że rozmowy z pozostałymi zawodnikami trwają. Kolejne kontrakty powinny zostać ogłoszone niebawem.
ZOBACZ WIDEO Tobiasz Musielak: Niewielu Polaków ma ten tytuł, co ja