"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.
***
Pamiętam, że już we wrześniu w jednym z felietonów prognozowałem, że Grzegorz Zengota może opuścić Unię Leszno. Podejrzewałem, że tak zrobi i jeśli spytałby mnie o moje zdanie, odpowiedziałbym mu: bardzo dobrze postąpiłeś. Myślę, że Grzegorz sam czuł po sobie, że jego czas w Lesznie dobiega końca. Zwłaszcza, że teraz po pozyskaniu Jarosława Hampela, konkurencja byłaby tam jeszcze większa.
Żal mi było Grześka Zengoty, gdy w poprzednim roku, a także na początku tego, musiałem oglądać, jak rywalizuje o miejsce w składzie. Uważam, że tak solidny polski senior nie powinien być stawiany w takiej sytuacji. Teraz, po transferze do Zielonej Góry, jego sytuacja zmieni się diametralnie. Tam będzie pewnym punktem zespołu. Ba, może nawet prowadzącym parę. Ten transfer to dobra decyzja w kontekście jego dalszego rozwoju i krok na przód w karierze.
Te pięć lat, jakie Zengota spędził w Lesznie, na pewno może uznać za udane. Mimo tej walki o skład czy wzlotów i upadków, wyraźnie się rozwinął. Nie dziwię się kibicom Unii, że tak mocno przeżywają rozstanie z tym zawodnikiem. To nie tylko solidna marka, ale i sympatyczny, rozważny człowiek. A nie o każdym, kto jeździ na żużlu, można to powiedzieć.
Grzegorz mówi, że dojrzał już do roli lidera i takową chciałby w Falubazie pełnić. Życzę mu jak najlepiej, choć co do tej wypowiedzi mam akurat wątpliwości. Liderem drużyny będzie raczej Patryk Dudek czy ewentualnie Piotr Protasiewicz. Zengota to solidny zawodnik z potencjałem na coś więcej. Niech w Zielonej Górze mu się wiedzie. Ja trzymam za niego kciuki.
Co do samego Falubazu, to - przynajmniej na papierze - skład prezentuje się słabiej niż przed rokiem. Myślę jednak, że ze spokojem mogą powalczyć o pierwszą czwórkę i jazdę w play-offach. A tam zdarzyć może się już wszystko.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali